Jednolity patent europejski jest niekorzystny dla Polski, ponieważ faworyzuje duże koncerny, a polska gospodarka jest oparta głównie na małych i średnich przedsiębiorstwach - uważają eksperci, którzy uczestniczyli w czwartek w debacie zorganizowanej przez FOR.
Forum Obywatelskiego Rozwoju zorganizowało debatę nt. jednolitego patentu europejskiego. Ma on - jak tłumaczy Komisja Europejska - zmniejszyć koszty ochrony patentowej dla firm. Według KE uzyskanie europatentu ma kosztować w ciągu pierwszych 12 przejściowych lat ok. 6,5 tys. euro, a później - 5 tys. Tymczasem teraz uzyskanie w 27 krajach UE europejskiego patentu (udzielanego w ramach Europejskiej Konwencji Patentowej - EPC) to wydatek rzędu ponad 36 tys. euro.
Ekspert w zakresie prawa własności intelektualnej, prof. Aurelia Nowicka z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu uważa, że beneficjentami europatentu będą gospodarki i firmy z państw zaawansowanych technologicznie, a pozycja firm działających w Polsce ulegnie pogorszeniu.
"Nowe rozwiązania nie zapewniają właściwej równowagi między interesami silnych użytkowników systemu patentowego a interesem publicznym państw takich jak Polska, mających słabszy potencjał rozwoju innowacyjności i mniejsze środki - publiczne i prywatne - na badania i rozwój" - podkreśliła Nowicka.
Członek Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego prof. Stanisław Sołtysiński powiedział, że nie wiadomo, w jakim zakresie w systemie europatentu będzie miało zastosowanie prawo krajowe poszczególnych państw europejskich.
"Ten patent nie będzie jednolity ani pod względem prawnym, ani pod względem geograficznym, bo co najmniej dwa wielkie rynki, jeśli nie trzy, nie będą objęte tym patentem" - powiedział na konferencji. Wyjaśnił, że obecnie w Europie większość patentów jest przyznawanych podmiotom spoza UE. "Te proporcje będą się zmieniały na niekorzyść państw europejskich. (...) Na przestrzeni ostatnich 9 lat liczba patentów udzielonych chińskim przedsiębiorcom wzrosła 20-krotnie, a Korei Południowej 10-krotnie. (...) Dlatego uważam, że jest to też wysoce wątpliwe rozwiązanie z punktu widzenia interesów Europy" - zaznaczył.
Natomiast Katarzyna Urbańska z PKPP Lewiatan uważa, że europatent jest dobry tylko dla niektórych krajów UE, ale i spoza UE - USA i Japonii. "Nagle będziemy musieli składać wnioski w językach obcych, otrzymywać informacje o już obowiązujących patentach na terytorium Polski w językach obcych. To my poniesiemy koszty związane z tłumaczeniami tych dokumentów. Do tego olbrzymie ryzyko prawne związane z tym, czy naruszamy już, czy jeszcze nie jakieś patenty, które zostały już przyznane" - mówiła.
Dodała, że nie spodziewa się, że polskie małe i średnie przedsiębiorstwa masowo skorzystają z europatentu. "System patentowy jest dla wielkich firm, które mają pieniądze, są świetnie zorganizowane i mają świetnych prawników. To one będą beneficjentami tego systemu. Duże firmy poradzą sobie w każdych okolicznościach" - zaznaczyła.
O to, czy wprowadzić takie rozwiązanie, Europa spiera się od około 30 lat. Ostatecznie stanęło na tym, że zgłoszenia patentowe mają być składane w języku narodowym wraz z tłumaczeniem na angielski, niemiecki lub francuski, a Europejski Urząd Patentowy ma opracować system tłumaczeń automatycznych. Siedziby Jednolitego Sądu Patentowego mają działać w Monachium, Londynie i Paryżu, a państwa członkowskie mogłyby tworzyć oddziały regionalne i lokalne sądu.
Rozporządzenia w sprawie europatentu zostały już przyjęte przez Radę UE oraz PE w grudniu 2012 r., niemniej jednak uruchomienie systemu jest warunkowane ratyfikacją umowy międzynarodowej. Polska już w grudniu zgłosiła zastrzeżenia do jednolitego patentu; decyzja o jego przyjęciu będzie należała ostatecznie do Sejmu.
W grudniu wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński mówił, że w związku ze zgłaszanymi zastrzeżeniami jego zdaniem jednolity patent nie znajdzie poparcia w parlamencie. A tylko wówczas Umowa o Jednolitym Sądzie Patentowym zacznie obowiązywać, jeśli ratyfikuje ją 13 państw, w tym trzy państwa z największą liczbą patentów europejskich (są to: Francja, Niemcy i Wielka Brytania) i - jak przypomina MG - wejdzie w życie jedynie na terytorium tych państw, które ją ratyfikowały.
Z najnowszej ekspertyzy firmy Deloitte wynika, że jeśli Polska wdrożyłaby nowy system, to koszty spraw sądowych, zakupu licencji, sprawdzania tzw. czystości patentowej oraz koszty dostosowawcze byłyby wyższe w okresie 20 lat o 53 mld zł, niż gdyby Polska tego systemu nie przyjęła. Przez kolejną dekadę koszty te wzrosłyby w sumie do 79,4 mld zł.