106 miliardów euro piechotą nie chodzi, to fakt. Ale miliardy, które straci nasza gospodarka z powodu ideologicznych pakietów klimatycznych – też na ulicy nie leżą.
10.02.2013 16:32 GOSC.PL
Odczekałem trochę z tym komentarzem aż wszystkie fajerwerki rządowe po szczycie w Brukseli wygasną, tort zostanie skonsumowany i nasz bohaterski premier nacieszy się swoim widokiem w triumfujących z nim telewizjach, serwujących grillującym (no wiem, wiem, że zima za oknem) i rozkoszującym się ciepłą wodą wyborcom wideoklipy o wielkim sukcesie przygotowane przez rzeczników prasowych… to jest oczywiście przez dziennikarzy, którzy patriotyzm mają na ustach, gdy chcą przyłożyć wszystkim, którym tort z Brukseli akurat nie smakuje.
Oczywiście, Donald Tusk odniósł niewątpliwy sukces: mamy obiecane nawet więcej pieniędzy na kolejne lata niż premier obiecywał. Sposób ich rozdzielenia to już inna sprawa, poza tym pamiętajmy, że „zaklepane” środki unijne nie będą spływały z automatu. To pieniądze, które potencjalnie są do wykorzystania – jeśli projekty inwestycyjne będą dobrze przygotowane, a po drodze nie wyjdą na jaw kolejne podejrzenia o korupcję w przetargach itp.
Po drugie – sprawa jeszcze nie jest przesądzona, bo budżet musi zatwierdzić Parlament Europejski, wielki aspirujący do reprezentowania mitycznego narodu europejskiego, który jest tak samo realny, jak kompetencje baronessy Catherine Ashton.
Po trzecie wreszcie – nawet jeśli już nic nie zagrozi napływowi strumienia pieniędzy z kasy unijnej, pozostanie pytanie o rzeczywisty bilans strat i zysków tego, na co się w Unii zgodziliśmy. I biorąc pod uwagę choćby nieszczęsny pakiet klimatyczny, który będzie zabójczy dla naszej gospodarki (sprawa dotyczy każdego gospodarstwa domowego, które zapłaci słono za to, co zapłacą zakłady energetyczne za produkcję energii itd.) – obawiam się, że banknociki Tuska z Brukseli będą tylko służyły do organizacji dalszych happeningów, zwanych konferencjami prasowymi rządu.
Po czwarte – mam tylko nadzieję, że obietnicą Tuska za te 106 mld euro (a co, ktoś uważa, że tak grzeczny i proeuropejski polityk dostał to bez żadnych zobowiązań?) nie było zobowiązanie się do „nienaciskania” na duże kraje, by te nie starały się zakazać wydobycia gazu łupkowego. Nie jest tajemnicą, że potencjalny gaz łupkowy w Polsce nie tylko Gazprom kole w oczy. I jeśli Komisja Europejska rzeczywiście zakaże jego wydobycia metodą, która dla nas będzie najbardziej opłacalna, to biorąc pod uwagę już kolosalne straty spowodowane pakietem klimatycznym – te „wywalczone” 106 mld euro Polski nie zbawią. Co najwyżej zapewnią kolejną kadencję rządowi od świętego grilla i ciepłej wody.
Jacek Dziedzina