To najprawdopodobniej popularny, niemiecki bombowiec z czasów II wojny światowej Ju-88. Wrak leży na głębokości ok. 26 m na wysokości wschodniego wybrzeża Polski.
Dowódca okrętu hydrograficznego ORP "Arctowski" (którego załoga odkryła wrak) kmdr ppor. Artur Grządziel powiedział PAP, że "jest na 99 proc. pewny, że to jest bombowiec". "Rozpiętość i kształt skrzydeł, ilość i układ silników, a także rozmiar kokpitu wskazują, że jest to najprawdopodobniej popularny, niemiecki szybki bombowiec Ju-88" - wyjaśnił.
Według badań przeprowadzonych przez ORP "Arctowski" wrak posiada zachowane skrzydła pozbawione lotek o rozpiętości 20 m, zniszczony kokpit, na obrazach sonarowych widać miejsca montażu silników (gondole), dwa silniki, które wypadły ze skrzydeł, brak ogona i tylnego usterzenia. Kadłub prawdopodobnie oderwał się w momencie uderzenia o powierzchnię wody. Dokumentacja z badań hydrograficznych została przesłana do Biura Hydrograficznego Marynarki Wojennej.
Grządziel wyjaśnił, że "aby pewność co do typu samolotu była 100-proc., konieczne jest zejście nurków na dno i zidentyfikowanie np. znaków rozpoznawczych przynależności państwowej, które widniały na skrzydłach czy numerów fabrycznych na urządzeniach na kokpicie".
Podkreślił, że wrak na dnie nie stanowi niebezpieczeństwa nawigacyjnego.
Wrak samolotu został znaleziony jesienią ubiegłego roku podczas rutynowych prac przy wytyczaniu trasy żeglugowej. W grudniu znalezisko zostało zbadane za pomocą sonarów i echosond, a w styczniu br. pod wodę zszedł zdalny pojazd podwodny typu ROV (ang. Remotely Operated Vehicle) i została przeprowadzona inspekcja wizyjna wraku.
Dowódca okrętu hydrograficznego ORP "Arctowski" zaznaczył, że "okręt po raz pierwszy namierzył taki obiekt jak samolot. "Wraki samolotów jest niezmiernie trudno znaleźć na Bałtyku, bo to jest jak +poszukiwanie igły w stogu siana+ i zdarza się to raz na kilkadziesiąt lat".
Dziewięć lat temu załoga "Arctowskiego" odnalazła wrak niemieckiego statku pasażerskiego "Steuben", który 9 lutego 1945 roku wyszedł w ostatni rejs z Piławy do Świnoujścia. Okręt przewoził ponad 4 tys. cywilów i rannych, którzy uciekali z Prus Wschodnich przed Armią Czerwoną. Zatonął po namierzeniu go przez sowiecki okręt podwodny.
Zaznaczył, że ze względu na bezpieczeństwo podawana jest nieprecyzyjna lokalizacja wraku samolotu. "Taki obiekt jest nie lada gratką dla nurków często próbujących coś z takiego wraku zabrać i żeby nie skończyło się to tragedią, to podawana pozycja jest tak niedokładna" - wyjaśnił.
Rzecznik prasowy Marynarki Wojennej Bartosz Zajda powiedział PAP, że wrak jest objęty zakazem nurkowania i jest pod nadzorem Morskiego Oddziału Straży Granicznej, ponieważ należy najpierw zbadać go i jego otoczenie, czy nie ma zagrożenia wybuchu np. torpedy, bomby czy paliwa. "Marynarka Wojenna na pewno chce zbadać ten wrak" - zapewnił.