To nie uczucia podtrzymują miłość. To miłość podtrzymuje uczucia i sprawia, że nawet w obliczu bolesnych przeżyć jesteśmy w stanie kochać.
Miłość to postawa. To sposób odnoszenia się człowieka do Boga, do bliźnich i do samego siebie. Miłość to najbardziej odpowiedzialna postawa, jaką może zająć człowiek w relacjach międzyosobowych. Miłość to postawa całego człowieka. To postawa, która integruje wszystko, co składa się na naszą rzeczywistość: ciało, myślenie, emocje, uczucia, sferę moralną, duchową, religijną i społeczną, wolność, sumienie, ideały, aspiracje. Miłość to postawa, która wymaga mądrego myślenia, podejmowania roztropnych decyzji, kierowania się wiernością i odpowiedzialnością, pracowitością, wytrwałością, stanowczością w dobru. Mimo to wiele osób kojarzy miłość przede wszystkim z uczuciami, które jej towarzyszą. Niektórzy wręcz twierdzą, że miłość jest uczuciem. Czynią tak mimo tego, że znają osobiście osoby, które zraniły innych ludzi lub pozwoliły sobie zadać bolesne cierpienia właśnie dlatego, że kierowały się uczuciami, zamiast prawdą, mądrością, sumieniem, Dekalogiem, zdrowym rozsądkiem.
To nie przypadek, że wielu ludziom miłość kojarzy w pierwszym rzędzie z uczuciem, a nie z myśleniem, decydowaniem, odpowiedzialnością czy wiernością. Nazywanie miłości uczuciem wynika z tego, że w dorastaniu do miłości ważna rolę odgrywa zakochanie, a zakochanie to rzeczywiście głównie kwestia uczuć i emocjonalnego zauroczenia. Po drugie, przekonanie, że miłość to uczucie wynika z tego, że kto kocha, ten traktuje kochaną osobę jak bezcenny skarb i w konsekwencji przeżywa wobec niej wyjątkowo silne uczucia. A takie uczucia skupiają na sobie niemal całą naszą uwagę. Łatwo wtedy zapomnieć o tym, że miłość to troska o dobro i rozwój kochanej osoby. To troska niezależna od tego, jakie uczucia towarzyszą w danym momencie temu, kto kocha. Gdy wbrew wszystkim przeżywanym uczuciom ktoś przebacza krzywdzicielowi, czy gdy kochający rodzice bronią się przed agresywnym synem-narkomanem do wezwania policji włącznie, albo gdy kochająca żona broni się przed mężem-alkoholikiem do separacji małżeńskiej włącznie, to wtedy już nie mamy wątpliwości, że to nie uczucia stoją w centrum miłości i że to nie one są kryterium postępowania dla tych, którzy kochają na wzór Jezusa.
Znakiem naszych czasów jest mylenie miłości z pożądaniem i współżyciem seksualnym, a także z zakochaniem i zauroczeniem emocjonalnym. W tej sytuacji świadkowie Jezusa powinni być szczególnie precyzji w wyjaśnianiu tego, czym jest miłość. Miłość to podstawowe powołanie człowieka. Nie jesteśmy powołani do jakiegoś stanu uczuciowego, lecz do naśladowania słów i czynów Jezusa. „W uczuciach jako poruszeniach wrażliwości nie ma ani dobra, ani zła moralnego” (KKK 1773.), tymczasem miłość to największe dobro moralne. Miłość nie wiąże się z jakimś jednym tylko uczuciem, specyficznym dla miłości, które z tego powodu moglibyśmy nazwać „uczuciem miłości”. Przeciwnie, gdy kochamy, wtedy doświadczamy różnych uczuć – nierzadko sprzecznych ze sobą - w zależności od tego, co dzieje się z nami oraz z tymi, których kochamy. Miłości towarzyszą niemal wszystkie uczucia, jakie są udziałem człowieka: od wielkiej radości, wzruszenia, zachwytu, wdzięczności i poczucia bezpieczeństwa do ogromnego cierpienia, niepokoju, obaw i smutku. Bolesnych uczuć doświadczamy w miłości na przykład wtedy, gdy kochana przez nas osoba odchodzi od Boga, lub gdy jest krzywdzona przez tych, którzy nie kochają. Miłość wiąże się z całym bogactwem uczuć, ale z żadnym z nich się nie utożsamia.
Człowiek, który kocha na wzór Jezusa – w przeciwieństwie do osób zakochanych czy zrozpaczonych – nie kieruje się uczuciami, lecz mądrością, odpowiedzialnością, wiernością, ofiarnością, wytrwałością. Gdyby miłość była uczuciem, to by jej nie wolno było ślubować. Nad uczuciami możemy panować, ale mocą świadomości czy wolności nie możemy ich sobie nakazać czy zakazać. Gdyby miłość była uczuciem, to tak ważny fakt musiałby znaleźć wyraz w przysiędze małżeńskiej. Tymczasem narzeczeni ślubują sobie miłość, wierność i uczciwość oraz wzajemne wspieranie siebie w dobrej i złej doli. Nie ślubują sobie natomiast uczuć. Nie ślubują na przykład tego, że będą się zawsze lubić, że będą sobą zawsze emocjonalnie zauroczeni czy że nigdy nie poczują żalu albo rozgoryczenia w kontakcie ze sobą.
Człowiek jest w stanie kochać nawet w obliczu bardzo bolesnych uczuć. Dzięki temu możemy kochać wszystkich ludzi - także tych, którzy wzbudzają w nas emocjonalną niechęć, smutek, niepokój czy gniew. Jesteśmy w stanie kochać nawet nieprzyjaciół, którzy prowokują w nas strach czy przerażenie. Miłość panuje nad uczuciami, gdyż jest główną cnotą, a cnoty „są trwałymi postawami, stałymi dyspozycjami, przymiotami umysłu i woli, które regulują nasze czyny, porządkują nasze uczucia i kierują naszym postępowaniem zgodnie z rozumem i wiarą” (KKK 1804). Czasami słyszymy twierdzenie, że jacyś małżonkowie zerwali ze sobą, bo wygasło uczucie miłości, które ich wiązało. To prawda, że uczucia mogą słabnąć. W niektórych sytuacjach mogą się zupełnie wypalić i wygasnąć. Na szczęście miłość nie wygaśnie nigdy, gdyż to nie uczucia podtrzymują miłość, lecz to miłość podtrzymuje uczucia. To właśnie dlatego ten, kto kocha, w najtrudniejszej nawet sytuacji kochać nie przestaje, ani nie traci radości istnienia.
ks. Marek Dziewiecki