Co łączy żydowskiego pasterza rodem z Etiopii, europejskiego syjonistę wykładającego socjologię w Tel Awiwie, rabina przybyłego do Jeruszalaim z Maroka i żydowskiego filharmonika urodzonego w Moskwie? Niewiele. Poza jednym – państwem, w którym system partyjny dobrze oddaje kulturowy miszmasz Izraela.
W liczącym 7,5 miliona mieszkańców kraju, na obszarze 22 tys. km kw działa kilkadziesiąt partii politycznych. Co więcej, dzięki niskiemu progowi wyborczemu (zaledwie 2 proc.) do Knesetu wchodzi zazwyczaj bardzo wiele z nich, co powoduje duże rozdrobnienie 120-osobowego parlamentu. I trudność w stworzeniu silnego rządu – praktycznie niemożliwe jest rządzenie bez szerokiej koalicji. Wyniki niedawnych wyborów sprawiły, że w Knesecie sytuacja stała się niemal patowa, bo prawica zdobyła zaledwie minimalną przewagę nad lewicą. To rozdrobnienie parlamentu z jednej strony odzwierciedla zróżnicowanie Izraela, z drugiej zaś – niekoniecznie pokrywa się dokładnie z liniami podziałów, jakie przebiegają w społeczeństwie. Czyli – jak to na Bliskim Wschodzie, a w Izraelu w szczególności – nic nie jest jednoznaczne i oczywiste.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina