W historii farmakologii było mnóstwo cudownych specyfików, które miały nie wywoływać skutków ubocznych. Dzisiaj niektóre z nich są uważane za substancje najbardziej pustoszące ludzki organizm.
Jakiś czas temu w „Gazecie Wyborczej” ukazał się artykuł pod znamiennym tytułem: „7dni bez... snu, czyli jak dogoniłam czas”. Autorka tekstu opisuje, jak z niedoborem czasu radzi sobie farmakologicznie. Testuje na sobie tabletki, które powodują, że może drastycznie ograniczyć ilość snu. Opisywany przez nią środek jest lekiem antydepresyjnym, ale okazało się, że można dzięki niemu nie spać „przez kilka dni z rzędu”. Nie wiadomo, jak środek działa, ale – jak zauważa autorka GW – „jakkolwiek by działał, ważne, że działa”. Zaznacza, że dotychczas nie wykryto skutków ubocznych łykania tabletek przeciwsennych. Po zażyciu 18. tabletki w ciągu 5 dni autorka pisze: „To był chyba najlepszy i najbardziej wydajny dzień od lat. Hm... kierownictwo powinno rozważyć suplementację (tu pojawia się nazwa leku) lub dodawanie go do dostępnej w biurze wody mineralnej”. Pod koniec artykułu zastanawia się, czy ta „magiczna tabletka” może wyzwolić od uciążliwego ograniczenia natury, jakim jest sen. Sen nie jest żadnym ograniczeniem natury! Sen jest genialnym wynalazkiem natury, która właśnie w czasie snu porządkuje i przygotowuje najbardziej skomplikowane urządzenie we wszechświecie, czyli mózg, do wydajnej pracy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek