Sobotni szturm algierskiego wojska na kompleks gazowy In Amenas na wschodzie Algierii zakończył trwający od środy dramat przetrzymywanych przez islamskich porywaczy zakładników. Według wstępnego bilansu władz ogółem zginęło 23 zakładników i wszyscy porywacze.
Przez cztery dni trwania kryzysu siły algierskie były w stanie uwolnić "685 pracowników algierskich oraz 107 zagranicznych" i zabiły "32 terrorystów" - podało algierskie MSW w komunikacie.
Bilans ofiar może jeszcze wzrosnąć, gdyż nieznany jest los części zagranicznych zakładników - podkreśla Reuters.
Według gazety "El Watan" islamiści zabili wcześniej w sobotę trzech Belgów, dwóch Amerykanów, Brytyjczyka i Japończyka.
Władze algierskie podały, że grupa islamistów nazywających się Zamaskowaną Brygadą składała się z 32 osób, w tym trzech obywateli algierskich. Według MSZ Norwegii większość porywaczy pochodziła z krajów północnej Afryki i byli wśród nich eksperci od materiałów wybuchowych.
Jak podała algierska agencja informacyjna, sobotnią akcję przeprowadzono, aby nie dopuścić do rozprzestrzenienia się na instalacje gazowe pożaru, wznieconego przez islamistów. Armia algierska skonfiskowała pokaźny arsenał broni, w tym granatniki przeciwpancerne i granaty przytroczone do tzw. pasów szahida.
Zaraz po zakończeniu drugiej operacji algierskiego wojska prezydent Francji Francois Hollande pochwalił twarde podejście algierskiego rządu do porywaczy. Agencja AP zauważa jednak, że państwa, których obywatele byli wśród zakładników, krytykowały przedkładanie przez Algier działań wojskowych nad negocjacje z porywaczami - tym bardziej, że pierwszy szturm algierskich sił na okupowany kompleks w czwartek zakończył się niepowodzeniem i śmiercią części zakładników.
Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii William Hague poinformował w sobotę, że pięciu Brytyjczyków jest uważanych za zabitych lub zaginionych. Wcześniej zapewniał w komunikacie, że zdecydowana większość brytyjskich zakładników jest już cała i zdrowa, prosił jednak, by Brytyjczycy przygotowali się także na "złe wiadomości".
Spośród pięciu rumuńskich zakładników jeden zginął, a czterech udało się uwolnić - powiedział premier tego kraju Victor Ponta.
Norweski koncern naftowy Statoil nie ma informacji o swych sześciu pracownikach, z których wszyscy to obywatele Norwegii. Nieznany jest też los czterech spośród 18 pracowników brytyjskiego BP. Oba koncerny eksploatowały pole gazowe In Amenas wraz z algierskim Sonatrach.
Sonatrach podało, że porywacze zaminowali cały teren gazowego kompleksu i że obecnie ładunki są sukcesywnie usuwane.
Islamiści zaatakowali kompleks gazowy w środę rano, biorąc zakładników. W czwartek śmigłowce algierskie otworzyły ogień do konwoju z porywaczami i zakładnikami - relacjonowali świadkowie. Porywacze twierdzili, że tylko w tamtym ataku zginęło 35 zakładników i 15 bojowników.
Utrzymywali, że atak na kompleks gazowy w Algierii miał zmusić Francję do przerwania operacji militarnej przeciwko islamistom w Mali. Jednak - jak podkreśla Reuters - niektórzy przedstawiciele władz USA i państw europejskich wskazują, iż przygotowania do tego ataku, przeprowadzonego kilka dni po rozpoczęciu przez Francję interwencji w Mali, musiały prawdopodobnie zająć znacznie więcej czasu.
Jeden z mauretańskich portali internetowych poinformował, powołując się na członka grupy o nazwie Zamaskowana Brygada, która zaatakowała algierski kompleks gazowy, że akcja była przygotowywana przez dwa miesiące i że Algierię wybrano jako cel, ponieważ oczekiwano, iż kraj ten poprze międzynarodowe starania o wyeliminowanie ekstremistów, którzy przejęli kontrolę nad północnym Mali.