„Idzie mocniejszy ode mnie”. To nie tylko świadectwo pokory Jana.
1 Nadchodzący Mesjasz jest kimś mocniejszym niż moce grzechu i śmierci. „Jak bardzo my wszyscy jesteśmy trzymani w okowach bezimiennych potęg, które nami manipulują” – zauważa Benedykt XVI. I kontynuuje: „Tego Mocnego historia świata nie może pokonać własnymi siłami; został pokonany i związany przez Mocniejszego, który – jako równy Bogu – może wziąć na siebie całą winę świata i za nią cierpieć aż do końca”. Co to oznacza dla nas? Kto przyjął chrzest, zyskał dostęp do Mocniejszego i dzięki Niemu stał się mocniejszy. Owszem, będzie doświadczał duchowej walki dobra ze złem, ale już należy do drużyny Zwycięzcy. 2 „Jezus także przyjął chrzest”. Po co bezgrzesznemu Jezusowi chrzest Jana? Przecież prorok znad Jordanu chrzcił grzeszników. Widzimy tutaj zapowiedź krzyża. Jezus rozpoczyna swoją działalność wymownym gestem. Staje po stronie grzeszników, bierze na siebie całą ich winę. Wchodzi w ludzkie piekło w roli cierpiącego za innych i przemieniającego cierpienie. On zanurza się także w bagno moich grzechów. Przez Katowice płynie cuchnąca rzeka Rawa, do której spływają okoliczne ścieki. Zanurzenie w niej może dosłownie spowodować śmierć. Jezus wchodzi do takiej rzeki, świadomy niebezpieczeństwa. Rzeka moich grzechów, nieczystości, głupoty, lekceważenia Boga i ludzi. W niej zanurza się Chrystus, by zamienić śmiercionośny ściek w najczystszą rzekę pełną życia. Czyż nie jest to poruszający obraz? 3 Chrzest Jezusa w Jordanie jest także zapowiedzią zmartwychwstania. Jeśli zanurzenie oznacza śmierć, wejście do grobu, to wynurzenie – powrót do życia odnowionego mocą Bożą. Nad Jezusem otwiera się niebo. Kto przyjął chrzest, ten zawsze ma nad sobą otwarte niebo, droga do Ojca jest otwarta. Niezależnie od tego, jak nisko upadam, wiem, że nie ma takiego dna, gdzie nie spotkałbym Jezusa. On jest zawsze zanurzony w mój grzech. Nad każdą moją ciemną doliną otwiera prześwit na niebo. Ode mnie zależy tylko to, czy wybiorę pozostanie na dnie, czy wynurzenie razem z Jezusem. 4 „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”. Jezus zostaje namaszczony Duchem Świętym i słyszy wyznanie miłości Ojca. To wszystko dokonuje się ze względu na nas. Jezus „ściąga” na ziemię, czyli i na mnie, Ducha Świętego. W Chrystusie ja, grzesznik, zostaję namaszczony Duchem i staję się dzieckiem Boga. Namaszczenie oznacza misję, posłanie do świata. Ale aby móc żyć i skutecznie działać, muszę być pewny, że jestem kochany. Patrząc na Jezusa w chwili chrztu w Jordanie, muszę zobaczyć siebie w Nim. Całe moje małe, grzeszne życie jest uratowane od śmierci i grzechu. Co więcej, jest potrzebne Bogu, by nieść innym pomoc (namaszczenie), i objęte Jego bezwarunkową miłością. „W tobie mam upodobanie” – mówi Pan. Tego słowa nigdy nie cofnie. „I like you” – klika wciąż do mnie Bóg.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz