Co najmniej 17 osób zginęło w niedzielę na pakistańskich terytoriach plemiennych w wyniku ataku amerykańskich samolotów bezzałogowych - poinformowali przedstawiciele lokalnych sił bezpieczeństwa. W środę w takim ataku zabito dowódcę rebeliantów mułłę Nazira.
Domniemani bojownicy zginęli w ataku na trzy kryjówki w Babar Pehari, w Południowym Waziristanie, przy granicy z Afganistanem - powiedzieli telewizji "Dawn" przedstawiciele sił bezpieczeństwa.
Według źródeł w pakistańskim wywiadzie rebelianci należeli najpewniej do grupy powiązanej z Talibskim Ruchem Pakistanu (TTP).
Reuters przypomina, że pakistańscy talibowie ukrywają się w górskim regionie Babar, ok. 140 km od Wany, która jest największym miastem Południowego Waziristanu.
W niedzielę tysiące członków plemienia, do którego należał zabity w środę mułła Nazir, protestowało przeciwko jego śmierci.
W 2009 r. ten dowódca zawarł porozumienie pokojowe z pakistańskim wojskiem. Mułła Nazir naraził się jednak Amerykanom, atakując siły USA w Afganistanie.
Wielu Pakistańczyków krytykuje ataki dronów, twierdząc, że naruszają one suwerenność kraju oraz powodują ofiary cywilne. Niektórzy mieszkańcy Pakistanu uważają jednak, że wykorzystywanie samolotów bezzałogowych jest jedynym sposobem na zabijanie bojowników, którzy terroryzują ludność na terenach nie będących pod pełną kontrolą armii pakistańskiej.
Liczba ataków dronów dramatycznie wzrosła na początku prezydentury Baracka Obamy w 2009 roku. W 2007 roku przeprowadzono tylko pięć takich ataków. W 2010 roku było ich 117, a w 2012 roku ich liczba spadła do 46. Większość ofiar śmiertelnych stanowią bojownicy, ale wśród zabitych zdarzają się też cywile.(P