Zwierzęta mówią nie tylko w wigilię. Trzeba tylko umieć słuchać. Papugi, gwarki czy lirogony znakomicie imitują ludzką mowę, a słów nierzadko używają z sensem. Nieco rzadziej zagadują do nas ssaki, choć szympansy ponad słowa przedkładają gesty.
Według tradycji wigilijna noc jest jedyną w roku, w którą zwierzęta potrafią przemówić ludzkim głosem. Dawniej, aby usłyszeć, co mają do powiedzenia, w nocy z 24 na 25 grudnia krowom, owcom, psom i innym mieszkańcom zagrody gospodarze podsuwali opłatek lub nawet okruchy potraw z wigilijnej kolacji.
"Ja sam pochodzę z Podlasia, gdzie panuje przesąd, że jak się usłyszy mowę zwierząt w wigilię - to się nie doczeka następnej wigilii. Dlatego zrozumiałe, że w wigilię wychodzę z pracy dość wcześnie" - mówi dyrektor warszawskiego ZOO, dr Andrzej Kruszewicz.
Przyrodnicy wiedzą jednak, że zwierzęta mówią i bez żadnych zabiegów. W przypadku wielu z nich trzeba tylko umieć słuchać albo... patrzeć. "Już starożytni Grecy oswajali sójki, które potem uczyli wypowiadania różnych słów. Takie sójki były później lokalną atrakcją. Natomiast w starożytnym Rzymie był kruk, który wypowiadał peany na cześć cesarza. Zachowały się na ten temat zapiski" - opowiada dr Kruszewicz.
Weterynarz i ornitolog podkreśla, że ludzką mowę doskonale naśladują papugi. "Na jednym z konkursów 'Papuzie gadanie' (mistrzostwa Polski ptaków gadających - PAP) jedna aleksandretta pięknie, pełnym głosem deklamowała wersety inwokacji 'Pana Tadeusza': Litwo, Ojczyzno moja, ty jesteś jak zdrowie" - wspomina.
Dyrektor ZOO zaznacza, że choć papugi bardzo wyraźnie imitują ludzi, to tylko niektóre rozumieją, co mówią. "Zwykła papużka falista potrafi powtórzyć nawet 150 słów. Czasem papugi wydobywają z siebie serię odgłosów podobnych, jak z radia - najczęściej, gdy go za długo słuchają. Dobrze trenowane żako czy kakadu potrafią używać słów z sensem, upominając się o pokarm czy wymianę wody. Znałem też papużkę, która mówiła bardzo wyraźnie głosem dawno już nieżyjącego męża pewnej kobiety. Zdarzyło mi się też, że chodziłem przycinać lotki i pazury papudze, która bardzo tego nie lubiła. Normalnie, gdy do domu jej właścicieli przychodzili goście, papuga wołała +dzień dobry! dzień dobry!+. Kiedy jednak rozpoznawała mój głos, uparcie powtarzała: +do widzenia! do widzenia!+ Najwyraźniej używała tych słów sensownie" - opowiada przyrodnik.
Ze zdolności lingwistycznych słyną pochodzące z Azji gwarki (http://www.youtube.com/watch?v=FrkUbWB5cSo), które na konkursach "Papuzie gadanie" wygrywają w cuglach, deklasując nawet papugi. Mówią bardzo dokładnie, wyraźnie, doskonale - podkreśla dr Kruszewicz. Bezkonkurencyjne są również australijskie lirogony, które nie dość, że potrafią naśladować odgłosy innych ptaków, to jeszcze dźwięki ludzkie, a także mechaniczne - każdego rodzaju, eksplozje czy dźwięki instrumentów muzycznych. Uważa się, że ich zdolność do naśladownictwa jest praktycznie nieograniczona - potrafią udawać dźwięk gwizdu, piły ręcznej i łańcuchowej, odgłosy silnika samochodu, alarmu, wystrzałów strzelby, odgłosy migawki aparatu, szczekanie psów, płaczące dzieci itd. (http://www.youtube.com/watch?v=WeQjkQpeJwY).
Wśród ptaków krajowych niezwykłe możliwości naśladowania ludzkiej mowy mają sójki, kruki i szpaki. Generalnie jest to zdolność u ptaków dość powszechna. "Gorzej ze ssakami, gdyż takie naśladowanie wymaga bardzo skomplikowanego aparatu głosowego" - zaznacza dr Kruszewicz. A jednak zdolności w tym kierunku stwierdzono niedawno m.in. u białuch (inaczej - wali białych, zwierząt blisko spokrewnionych z delfinami).
Wyjątkowo gadatliwą białuchę opisano niedawno w "Current Biology". Jak czytamy, już w latach 80. w ośrodku badawczym w Zatoce San Diego, w pobliżu zbiornika dla delfinów i białuch badacze słyszeli nietypowe dźwięki. "Brzmiało to, jak gdyby w oddali rozmawiali ludzie, stojący jednak zbyt daleko, by można ich było zrozumieć" - piszą. Okazało się, że za hałasy odpowiada białucha o imieniu Noc, która próbuje zwracać na siebie uwagę przebywających w jej basenie nurków (http://www.youtube.com/watch?v=j6y24k8OtYw).
Naukowcy zaznaczają, że normalnie walenie wydobywają odgłosy nie z krtani (jak my), a poprzez kanał nosowy. Aby upodobnić swoje odgłosy do wypowiedzi człowieka, Noc musiał zmienić ciśnienie powietrza w kanale nosowym, dostosować stopień napięcia otaczających go mięśni i nadąć fałdy przedsionkowe nozdrzy. "Mówienie po ludzku" nie przyszło mu w pełni naturalnie.
Jako poliglota zasłynął też słoń indyjski Koshik z ZOO w Yongin w Korei Południowej. Nauczył się wydawać pięć dźwięków, które brzmią jak koreańskie słowa: cześć, siadaj, nie, połóż się i dobry. "Mówi", wkładając do pyska koniuszek trąby. W ten sposób słoń moduluje swój niski z natury głos tak, by przypominał ludzką mowę. Koshik musiał przyswoić sobie zupełnie nowy sposób emisji dźwięku, żeby podnieść jego ton (http://www.youtube.com/watch?v=jih5c-F7TBo). Naukowcy zastrzegają jednak, że imitowanie dźwięków nie oznacza, iż Koshik rozumie ich znaczenie. Sugerują, że słoń stara się w ten sposób zwrócić na siebie uwagę opiekunów i wzmocnić z nimi więź.
"Żeby zwierzę powtarzało ludzka mowę, musi być niezwykle z człowiekiem oswojone. Musi to być zwierzę żyjące w grupie i posiadające naturalną potrzebę nawiązania kontaktu z innymi jej członkami" - zaznacza dr Kruszewicz. - Jeżeli będziemy powtarzali jakieś sygnały służące nawiązaniu kontaktu, to inteligentne zwierzę szybko się nauczy, że może ich użyć, wzbudzić ogólną sensację, wesołość, zwrócić na siebie uwagę".
W komunikacji ssaków najważniejsza jest jednak mowa ciała - zaznacza dyrektor ZOO. "Wyraźnie obserwujemy to u szympansów, które bardzo szybko powtarzają kilkadziesiąt krótkich, wyrazistych gestów. Czasem szympans próbuje za ich pomocą nawiązać kontakt z ludźmi. Człowiek tego jednak nie zauważa, bo komunikacja odbywa się za szybko" - mówi. Zdaniem przyrodnika przynajmniej jeden, wyraźny, szympansi gest trudno jednak z innymi pomylić. "Samiec najpierw nawiązuje kontakt wzrokowy z samicą, a potem wierzchem dłoni uderza w belkę, na której siedzi. Na ten gest pędzi do niego samica... w celach prokreacyjnych" - mówi.
z