Dwóch wywiadów nie udało jej się przeprowadzić: z Osamą ben Ladenem i… z Jezusem Chrystusem. „Ach, gdyby tak zatrzymać Jego głos, myśli, słowa na dyktafonie!” – pisała o Jezusie Oriana Fallaci. Mówiła o sobie ateistka-chrześcijanka. Nie bała się nikogo i niczego.
Fallaci nie żyje od sześciu lat. Pokonał ją rak. Tymczasem rynek księgarski zasypują wciąż lawiny jej książek. Wywiady i reportaże włoskiej dziennikarki rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Właśnie w Polsce ukazała się wydana pośmiertnie pasjonująca saga rodziny Fallaci pt. „Kapelusz cały w czereśniach”. Włoszka pracowała nad prawie tysiącstronicowym tomem ponad 10 lat. Pisanie zawiesiła dokładnie o godz. 9.02 11 września 2001 roku, kiedy w World Trade Center uderzyły kierowane przez islamskich terrorystów samoloty. Wtedy spod jej palców wyszedł najbardziej antyislamski tekst. Fundamentaliści grozili jej za to kulą w głowę. Ona krzyczała: Nie boję się! Nikomu z dziennikarzy nie udało się dotrzeć do tylu przywódców politycznych XX wieku. Interesowali ją, jak pisała, „ci, których odcienie szaleństwa decydują o losach świata” (Arafat, Husajn, Chomeini, Kaddafi) i politycy z pierwszych stron światowej prasy (Andreotti, Wałęsa, Kennedy, Szaron). Próbowała dotrzeć do labiryntów ich myśli, rozszyfrować kody, które uruchamiają ich decyzje. Kim była i jak pracowała najsłynniejsza dziennikarka świata? Jak zakończyło się jej mocowanie z Bogiem? O co walczyła?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Bątkiewicz-Brożek