Kolejna masakra w USA ożywiła na nowo debatę o ograniczeniu dostępu do broni palnej. Krytykowany za bezczynność w tej sprawie prezydent Barack Obama w przemówieniu wygłoszonym na ceremonii żałobnej w Newtown dał do zrozumienia, że będzie próbował to zmienić.
Zwolennicy ograniczenia dostępu do broni wzywają prezydenta do konkretnych działań.
20-letni Adam Lanza, który w ubiegły piątek zabił w szkole podstawowej Sandy Hook 26 osób, w tym 20 uczniów w wieku od 6 do 7 lat, miał przy sobie trzy sztuki broni palnej: półautomatyczny karabin Bushmaster M-4 i dwa pistolety: Glocka i Sig Sauera. Broń była nabyta legalnie i należała do jego matki, którą zastrzelił przed masakrą w szkole.
Z półautomatycznego karabinu AR-15 (cywilna wersja broni M-16 i M-4, jakiej używa amerykańskie wojsko) strzelał w lipcu sprawca masakry w kinie pod Denver. 24-letni James Holmes zabił wtedy 12 osób i ranił kolejnych 59 osób. Karabinu AR-15 użył niespełna tydzień temu Jacob Roberts, który zabił dwie osoby w centrum handlowym pod Portland w stanie Oregon, po czym popełnił samobójstwo.
Niektóre wersje półautomatycznego karabinu AR-15 były zabronione w sprzedaży cywilnej w USA na podstawie ustawy, która wygasła w 2004 r. Ustawa zakazująca posiadania 19 rodzajów automatycznej broni ofensywnej typu wojskowego została uchwalona przez Kongres w 1994 r. z inicjatywy byłego prezydenta Billa Clintona. Obowiązywała przez 10 lat i nie została przedłużona, głównie dlatego, że gdy wygasła w 2004 r., większość w obu izbach Kongresu mieli Republikanie. Demokraci nie podjęli poważnych starań o przedłużenie tego prawa nawet, gdy odzyskali większość w Kongresie w 2006 r.
Biały Dom zasygnalizował w poniedziałek, że stanowisko prezydenta Baracka Obamy w kwestii dostępu do broni pozostaje takie samo od 2008 roku. Obama, jeszcze jako senator ze stanu Illinois, opowiadał się za wprowadzeniem restrykcji w sprzedaży broni ofensywnej i półautomatycznej. Podczas pierwszej kadencji dało się jednak zauważyć osłabienie jego stanowiska.
"Musimy razem podjąć poważne działania, by zapobiec podobnym tragediom, bez względu na politykę" - powiedział Obama w emocjonalnym przemówieniu wygłoszonym na nabożeństwie żałobnym w niedzielę w Newtown w Connecticut. Obama przyznał, że Stany Zjednoczone nie zrobiły wystarczająco dużo, by chronić swoje dzieci i zadeklarował "nie można tego tolerować".
Pytany przez dziennikarzy rzecznik Białego Domu, czy oznacza to, że Obama rozpocznie działania na rzecz przywrócenia federalnej ustawy zakazującej posiadania automatycznej broni ofensywnej, nie udzielił konkretnej odpowiedzi. Dodał tylko, że prezydent powróci do sprawy w nadchodzących tygodniach.
Wpływowa demokratyczna senator Dianne Feinstein zadeklarowała, że przedstawi projekt ustawy w sprawie zakazu sprzedaży automatycznej broni ofensywnej typu wojskowego na pierwszej sesji Kongresu tuż po Nowym Roku.
Z kolei dwóch prominentnych demokratycznych senatorów, w przeszłości popierających prawa posiadaczy broni, Mark R. Warner i Joe Manchin zadeklarowało w poniedziałek zmianę stanowiska.
Senator Warner przypomniał, że był gorącym zwolennikiem 2. poprawki do konstytucji, dotyczącej prawa Amerykanów do broni związanym z Krajowym Stowarzyszeniem Strzeleckim (National Rifle Association, NRA), ale sam ma trzy córki i jego zdaniem "status quo jest nie do zaakceptowania".
"Musimy wprowadzić odpowiednie restrykcje, głównie w dostępie do broni ofensywnej i powiększonych magazynków" - stwierdził Warner.
Telewizja CNN opublikowała informacje, z których wynika, że w rękach Amerykanów znajduje się obecnie 270 mln sztuk broni. Stany Zjednoczone znajdują się pod tym względem na pierwszym miejscu na świecie.