Tylko 35 proc. brytyjskich rodziców, którzy wzięli udział w społecznych konsultacjach, poparło blokadę automatycznego dostępu do stron pornograficznych w internecie tak, by dzieci nie były narażone na ryzyko kontaktu z takimi treściami. Wielu ma jednak inne zdanie.
Wielu ma jednak inne zdanie. Automatyczna blokada oznaczałaby, że użytkownicy musieliby konkretnie poprosić dostawców internetu, by udostępnili im strony XXX - wskazuje w sobotę BBC, powołując się na rządowy raport w tej sprawie.
13 proc. woli system, w którym rodziców pytano by, czy chcą, by dzieci miały nieograniczony dostęp do wszystkich treści. Kolejne 15 proc. sądzi, że pornografia powinna być filtrowana pod kątem obscenicznych treści, lecz nie automatycznie blokowana, co dawałoby im możliwość samodzielnej decyzji o dostępie dzieci do niektórych stron.
W ramach 10-tygodniowych konsultacji rząd otrzymał ponad 3,5 tys. odpowiedzi m.in. od firm telekomunikacyjnych, dostawców internetu, organizacji charytatywnych, środowisk akademickich i rodziców. Tych ostatnich wzięło jednak udział w ankiecie tylko 757.
Raport przygotowany przez resorty spraw wewnętrznych i oświaty wyraża opinię, że dostawcy internetu powinni zachęcać rodziców do instalowania filtrów, ale nie zaleca rządowi podjęcia w tej sprawie działań ustawodawczych. Jego autorzy wskazują, że automatyczna blokada stron pornograficznych może zablokować dostęp również do stron informujących np. o chorobach wenerycznych i generalnie o sprawach płci i dojrzewania seksualnego.
Organizacja NSPCC (Krajowe Towarzystwo Zapobiegania Okrucieństwu wobec Dzieci) uważa, że rodziców nie wysłuchano należycie, a zalecenia raportu nie idą wystarczająco daleko. Także konserwatywna posłanka Claire Perry, która przewodniczyła międzypartyjnej komisji prowadzącej dochodzenie ws. ochrony dzieci w internecie sądzi, że rząd i dostawcy usług internetowych muszą zrobić więcej.