Brytyjczycy chcą dostać się do położonego 3,5 km pod lodem Antarktydy jeziora Ellsworth, którego wody od pół mln lat nie miały kontaktu ze światem zewnętrznym. Badacze chcą pobrać próbki niezanieczyszczonej wody i sprawdzić, czy jest w nich życie. Wyniki ich badań dadzą nam wiedzę o świecie sprzed 500 tys, lat. Świat nauki wstrzymał oddech.
Jezioro Ellswortha, które bada brytyjska ekspedycja naukowa z jest położone na Antarktydzie Zachodniej. Jego nazwa pochodzi od amerykańskiego badacza Antarktydy, Lincolna Ellswortha. Zbiornik wodny ma 3 km, szerokości i 14 km długości. Najbardziej fascynujący jest jednak fakt, że znajduje się pod czapą lodowcową o grubości blisko 3,5 km! Lodowiec pokrył jezioro jakieś 500 tys, lat temu i od tego czasu wody zbiornika nie miały żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym. Antarktyczny lodowiec pełni zatem funkcję izolatora, dzięki któremu mamy do czynienia z wodami pamiętającymi odległą prehistorię. Naukowcy przypuszczają, że mogą znajdować się w nich formy życia, których dziś nie ma już na Ziemi, jaka znamy. Oczywiście najbardziej prawdopodobne jest, że w wodach Ellswortha badacze spotkają bakterie. Dziś jednak to, co kryje się pod 3 kilometrowej grubości pokrywą lodową, jest owiane tajemnicą.
Stacja badawcza Wostok. Rosjanom nie udało się wydobyć niezanieczyszczonych próbek Wszystko ma się zmienić już w najbliższych tygodniach, gdyż ekspedycja kierowana przez prof. Martina Siegerta z Bristol University ma zamiar dowiercić się do wód ukrytych pod lodowcem. Zadanie nie jest proste. Największa trudność polega na pobraniu próbek w taki sposób, aby nie zostały zanieczyszczone. Kilka miesięcy temu do innego podlodowcowego jeziora Wostok dowiercili się badacze z Rosji. Jednak pobrane próbki zostały zanieczyszczone olejem wiertniczym. Brytyjczycy mają jednak inną technologię. Wyspiarze będą wiercili wiertłem z gorącą wodą. - Jesteśmy bardzo podekscytowani - mówi szef ekspedycji, prof. Siegert. - Pierwszym wyzwaniem było opracowanie techniki wierceń i to już zrobiliśmy - mówi. - Potem staraliśmy się nie zanieczyścić wiertła i dowieźć je bezpiecznie na Antarktydę. To także już za nami. Teraz trzeba wcisnąć guzik „go”.
Wykonanie odwiertu będzie trwało 5 dni. Kiedy już wiertło dotrze do Jeziora Ellsworth, badacze będą mieli 24 godziny zanim otwór zamarznie. W tym czasie opuszczą do prehistorycznych głębin sondę wyposażoną w kamery HD oraz pobiorą próbki. Następnie na dno zbiornika uda się kolejne urządzenie, które pobierze próbkę z osadów dennych. To pomoże ustalić historię zbiornika, a może nawet lądolodu.
Czy w wodach, które nie miały kontaktu z atmosferą od pół miliona lat znajduje się życie? Dowiemy się już wkrótce.
Wojciech Teister/polskieradio.pl