Kilkanaście metrów dywanu, kilka szkrabów stawiających małe kroczki między zabawkami, one i On. Bóg ukryty w pszennym opłatku na ołtarzu. Kto lepiej zrozumie?
Wczesne przedpołudnie, wtorek, jak co tydzień. W domach sytuacja ogarnięta: starsze dzieci w szkole, mąż (lub żona) w pracy, na półkach poukładane. Można się zająć sobą, a dokładniej, własną duszą. Po drodze: spacer – z Muranowa, Żoliborza, Śródmieścia. Pół godziny – akurat, żeby maluchy złapały pierwszy albo drugi dziś sen. Budzą się przed wejściem do kaplicy w klasztorze dominikanów przy Freta. Już stoi tu kilka dziecięcych wózków. Ania Zarzycka przydreptała z Nowolipek. Pierwszy raz. Tyle razy chciała wybrać się na adorację w tygodniu i zawsze coś wypadało. Ostatnio zaczęła pracę. Jest instruktorem zajęć teatralnych w Ognisku Pracy Pozaszkolnej. – Może właśnie dlatego teraz decyzja przyszła łatwiej. Bo kiedy zaczynają się schody, człowiek odruchowo szuka jakiegoś duchowego ukojenia – śmieje się.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Gołąb