Właśnie do tego sprowadzają się propozycje Magdaleny Środy. Jej pomysły mnie już nie zaskakują. Zaskakuje fakt, że ktokolwiek je publikuje.
05.12.2012 08:55 GOSC.PL
"Nie jestem przeciw oknom życia [...] Ale to relikt epoki Dickensa" - pisze na wstępie swojego środowego felietonu profesor Środa. Podkreśla, że nic nie może trwać wiecznie. I trzeba znaleźć inne rozwiązania. Ubolewa, ach ubolewa znana etyczka nad tym, że okna pozbawiają dziecka podstawowego prawa do poznania własnej matki, a rodzicielce zabierają prawo do wychowania własnego dziecka: "Okno życia ubezwłasnowolnia również matkę, która nie może ani śledzić losów własnego dziecka, ani zmienić decyzji w sprawie jego wychowania, bo - z prawnego punktu widzenia - nie jest niczyją matką" - pisze Środa w swoim felietonie na łamach "Wyborczej".
Wszystkiemu winny Kościół, droga antykoncepcja, brak edukacji seksualnej à la PONTON i nielegalna aborcja. W gruncie rzeczy podobne były - zdaniem profesor Środy - przyczyny słabego wyniku polskich olimpijczyków w Londynie. No, może aborcji nie wymieniała wtedy. Im więcej tekstów Środy czytam, tym bardziej odnoszę wrażenie, że te cztery czynniki, mogłyby - jej zdaniem - zmienić świat w raj na ziemi.
Wróćmy jednak do okien życia. I ich "rozlicznych wad". Dla każdego rodzica utrata praw do wychowania dziecka musi być straszna. Ale nie słyszałem, żeby ktoś ich na siłę ciągnął do okna. Tam matka sama przynosi dziecko. Dobrowolnie. I podejmuje wolny wybór. Wybór, że z różnych powodów nie chce podejmować się macierzyństwa. Wybór, o który tak bardzo, nawet w dzisiejszym tekście zabiega Środa na czele swoich feministycznych komando. To jak to jest z tym wolnym wyborem? Chodzi o wybór czy o aborcję? No tak, przecież i to zostało wyjaśnione. Biedne NARODZONE DZIECKO, ma przecież gorzej, niż to zabite na oddziale profesora Mirosława Wielgosia, bo matki poznać nie może. A antykoncepcja i aborcja, zdaniem Środy, ten problem rozwiązują. Tylko ja taki głupi, że nie potrafię dostrzec, w którym momencie dziecko abortowane poznaje mamusię. Ciekawi mnie również, kiedy biologicznego ojca poznają dzieci poczęte metodą in vitro dzięki np nasieniu z banku spermy. Postuluje Pani ich zamknięcie? Do dzieła!
Pani profesor! Halo! Tu ziemia! Dzieci oddane do okien życia podlegają uproszczonym procedurom adopcyjnym. I lepiej, żeby poznały matkę kochającą, choć niebiologiczną, niż nie poznały żadnej. Mamusia, która idzie na oddział do Wielgosia i jemu podobnych, też traci prawa do wychowania swojego dziecka. I to bezpowrotnie. A dziecko przy okazji traci jakiekolwiek prawa. Bo martwemu nie przysługują żadne.
Gumki i pigułki, choćby wszystkie feministki świata rozdawały je za darmo na każdym skrzyżowaniu, i tak nie wyeliminują niechcianej ciąży. I wtedy, jeśli pozamykamy okna życia, otwarte zostaną śmietniki. A media będą miały o czym pisać, bo będziemy mieli wysyp "matek Madzi".
Wojciech Teister