Mieszkaniec Mississauga, miasta graniczącego z Toronto, został aresztowany pod zarzutem nieskutecznego uprawiania czarów. Prawo kanadyjskie nie zabrania zajmować się czarami, ale oszustom grozi grzywna lub więzienie.
Mężczyzna, który jest wydawcą hiszpańskojęzycznego dziennika, obiecywał zdjęcie klątwy rzekomo ciążącej nad pewną rodziną. Za czarodziejskie usługi zażyczył sobie 14 tysięcy dolarów kanadyjskich - informowały media.
Ponieważ jednak rzekome magiczne zabiegi nie przyniosły skutku, poszkodowani zgłosili się na policję. Można by zakładać, że w nowoczesnych państwach nie ma przepisów karzących za uprawianie czarów. Nie dotyczy to jednak Kanady, gdzie kodeks karny przewiduje odpowiednie sankcje. Nie dotyczą one samego uprawiania czarów, które prawodawcy i policji w ogóle nie obchodzi. Art. 365 kodeksu karnego stwierdza natomiast, że "kto z zamiarem popełnienia oszustwa twierdzi, że jest w stanie stosować lub wykorzystywać magię, czary, rzucanie uroków lub zaklinanie", jest winny popełnienia wykroczenia.
Jest ono karane - podobnie jak inne mniej istotne wykroczenia - karą pozbawienia wolności do pół roku lub grzywną w wysokości kilkuset dolarów kanadyjskich. Podobne sankcje grożą m.in. za posiadanie nie więcej niż 30 g marihuany.
Przepis kanadyjskiego kodeksu karnego wywodzi się ze średniowiecznego prawa brytyjskiego, które jest jednym ze źródeł prawa kanadyjskiego. Dziennik "The National Post" przypomina, że kiedy w XVIII wieku wiara w czary w Wielkiej Brytanii zanikła, król Jerzy II tak zmienił prawo, by karało ono oszustów. Pod koniec XIX w., gdy w Kanadzie uchwalano kodeks karny, przepisy dotyczące magów-oszustów pozostały w mocy - podobnie jak np. przepisy dotyczące pojedynków (te uchylono zaledwie 25 lat temu).
Art. 365 przewiduje kary również wobec oszustów twierdzących, że są w stanie przepowiadać przyszłość (jeśli zakładają działanie w celu popełnienia oszustwa, tak jak rzekomi magowie i wróżki), oraz osób, które nieuczciwie twierdzą, że są w stanie odnaleźć zagubione lub skradzione przedmioty.
Wymierzony w nieuczciwych magów artykuł kodeksu jest jednym z najrzadziej stosowanych przepisów karnych w Kanadzie. Jak przy okazji sprawy rzekomego czarnoksiężnika przypomniały media, w ostatnich trzech latach zdarzyły się dwa przypadki postawienia oskarżenia z tego tytułu.
Przepis nie jest więc martwy. Członkowie neopogańskiej religii Wicca, odwołującej się m.in. do religijnych tradycji i rytuałów celtyckich, skandynawskich czy egipskich, analizowali go uważnie. W swoich materiałach wskazują jednak, że wyznawcy Wicca nie pobierają opłat za swoje usługi czy nauczanie, w dodatku wierzą w to, co robią, więc odpowiedzialność karna w Kanadzie im nie grozi.
Przepisem nie przejmują się też otwarcie działający w Kanadzie "media", czyli wróżki i wróże czytający przyszłość z dłoni, kart czy kryształowej kuli. Jak piszą wiccanie w swoich materiałach, w Kanadzie jest nawet 10 tys. takich "usługodawców". Nie działają zresztą tylko w uboższych dzielnicach imigrantów. W spokojnej okolicy, gdzie mieszka korespondentka PAP, są dwa takie punkty usługowe w odległości około pół kilometra od siebie. Swoje zdolności reklamują m.in. chiromanci. Także w polskich gazetach w Toronto ogłaszają się "cygańskie wróżki z Polski". Na Kijiji, popularnym portalu z ogłoszeniami typu kupię-sprzedam i ofertami pracy jest 165 ogłoszeń rozmaitych specjalistów w dziedzinie wróżenia. Jak powiedziała PAP mieszkająca w Kanadzie Polka, usługa taniej wróżki kosztuje 20 dolarów kanadyjskich.
Nierzetelny czterdziestoletni czarownik z Mississauga stanie przed sądem pod koniec grudnia tego roku. Policja poszukuje innych jego ofiar.