Nie wiadomo, czy funkcjonariusze ABW ograniczali się do zbierania informacji czy może inspirowali również pewne działania
20.11.2012 14:47 GOSC.PL
W 1988 r. na festiwalu w Jarocinie wystąpił zespół "Brunon Wątpliwy". Przypadek Brunona K. też budzi wątpliwości.
Służby specjalne obserwują uważnie wszelkie zamysły i działania które mogą zagrażać państwu i jego reprezentantom. Niekiedy wręcz wprowadzają swoich oficerów lub agentów do organizacji i grup zagrażających porządkowi publicznemu. Zdaje się, że podobnie było w sprawie Brunona K., krakowianina który miał rzekomo przygotowywać zamach na najwyższe władze państwowe. Funkcjonariusze ABW działający pod przykryciem brali ponoć udział w organizowanych przez niego szkoleniach. Nie wiadomo jednak czy ograniczali się do zbierania informacji czy może inspirowali również pewne działania. Byłby tu więc element prowokacji. Nic to nowego. „Wiadomo, że taka np. carska Ochrana hodowała sobie rewolucjonistów tak samo, jak myśliwi dokarmiają zwierzynę, żeby potem mieć na co polować. Podobno po zamachu na ministra Plehwego, generał Gierasimow idąc korytarzem wykrzykiwał: »to nie mój agent, to nie mój agent; to zrobili socjal-rewolucjoniści-maksymaliści pułkownika Trusiewicza!« - przypomniał niedawno w jednym ze swych felietonów Stanisław Michalkiewicz.
Okolicznościom tej niezbyt na razie jasnej sprawy oraz jej informacyjnego „zdetonowania” warto się więc uważnie przyglądać.
Bogdan Gancarz