GIODO: Centralnie zbieranie szczegółowych informacji o człowieku budzi moje obawy
Stefan Sękowski: Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej planuje przeprowadzenie pilotażowego programu monitorowania losów dzieci z domów patologicznych. W dziesięciu wybranych gminach pojawią się specjalni koordynatorzy rodzinni, którzy będą gromadzić informacje o zaniedbywanych dzieciach. To dobry pomysł?
Wojciech Rafał Wiewiórowski (Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych): Dopóki nie będziemy mieli informacji o konkretnych propozycjach rozwiązań, mogę wypowiadać się jedynie na temat moich obaw związanych z tym pomysłem. Być może więc moja opinia jest zbyt ostra. Przede wszystkim mam zastrzeżenia do tego, że w ten sposób tworzy się scentralizowaną bazę wiedzy na temat dziecka. Do tej pory słyszałem o dwóch pomysłach – tym, o którym Pan mówi i projekcie ogólnopolskiego monitoringu wszystkich dzieci, który miałby zbierać informacje na temat tego, w jaki sposób korzystają one z usług publicznych. Dzięki niemu można byłoby zlokalizować, gdzie aktualnie dziecko się znajduje. W ciągu ostatnich kilku lat w gminach powstały interdyscyplinarne zespoły, mające monitorować losy dzieci, w przypadku których zachodzi podejrzenie, że są zaniedbywane. Już w przypadku tych zespołów mamy problem z ochroną danych osobowych.
Jaki?
Przede wszystkim istnieją rozbieżności co do tego, kto jest administratorem tych danych. Gminy bardzo różnie podchodzą do tego zagadnienia – nie wiadomo, czy ma się tym zajmować gmina, czy ośrodki pomocy społecznej. Każdy zbiór danych o dzieciach powinien być zarejestrowany w Generalnym Inspektoracie Ochrony Danych Osobowych, tymczasem na ok. 2500 polskich gmin zrobiło to do tej pory dopiero 500. To każe nam postawić pytanie: czy w pozostałych gminach te zespoły interdyscyplinarne nie działają, czy też mają kłopoty z przestrzeganiem ustawy o ochronie danych osobowych.
Były przypadki złego wykorzystywania danych zbieranych przez te zespoły?
Na razie nie znamy przypadków wycieków. Problem w tym, że nie wiemy, czy nie mamy gorączki, czy po prostu nie dysponujemy termometrem, który nam ją wskaże. GIODO nie przeprowadził kontroli we wszystkich ponad 2,5 tys. gmin, ale wygląda na to, że będziemy musieli to zrobić.
Może nowy program monitorowania będzie działał lepiej?
Jak już powiedziałem, bardzo trudno mi się wypowiadać na jego temat, póki nie zapoznam się z konkretnymi propozycjami rozwiązań. Ale jakakolwiek sytuacja, w której od dzieciństwa centralnie zbierane są o człowieku szczegółowe informacje, budzi moje obawy. Nie chciałbym, by moje dziecko za kilkanaście lat dowiedziało się, że od przedszkola ktoś je śledzi. Zawsze w tego typu przypadkach mamy zagrożenie, że dane tego typu zostaną w przyszłości wykorzystane przeciwko danej osobie. Za dzieckiem ciągnie się ogon w postaci informacji na temat jego pochodzenia, sytuacji rodzinnej, danych o tym, jak się rozwijało. To prowadzi do stygmatyzacji.
Czy to jednak nie są wydumane zagrożenia?
Przecież z takimi sytuacjami mieliśmy do czynienia w krajach zachodnich. Przykładowo w Szwecji w dobrej wierze stworzono system przekazywania informacji o ocenie psychologicznej dziecka, rozpoczynając od przedszkola, tak, by nauczyciele, którzy stykają się z nim na kolejnych szczeblach edukacji, mogli się z nimi zapoznać. Później te dane były wykorzystywane podczas procesu rekrutacyjnego na stanowiska w administracji publicznej, miały wpływ na decyzję o zatrudnieniu danej osoby. To absolutnie nie powinno mieć miejsca.
Jakie rozwiązania powinny znaleźć się w tym programie, by nie budził Pana obaw, a jednocześnie spełniał swój cel?
Artykuł 51 p. 2 Konstytucji mówi, że „władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym”. Nie „przydatne”, „możliwe”, „ekonomicznie korzystne” – a „niezbędne”. Dlatego ministerstwo pracy i polityki społecznej, zanim zajmie się realizowaniem nowego programu, powinno udowodnić, że bez nowego programu nie jest w stanie poradzić sobie z problemem, który niewątpliwie jest poważny. Dopiero wówczas możemy się zastanawiać, jak zabezpieczać dane o dzieciach – w jaki sposób i jak długo je przechowywać, kto ma mieć do nich dostęp, jak będą niszczone itd. Już na podstawie artykułów, które ukazały się w prasie na temat tego pomysłu, mam poważne zastrzeżenia, czy jest odpowiedni.
Stefan Sękowski