Udaremniono atak terrorystyczny, którego celem miał być Sejm.
W związku z tym zatrzymano mężczyznę, mieszkańca Krakowa w średnim wieku z wyższym wykształceniem technicznym. Prawdopodobnie to Brunon K. doktor z Uniwersytetu Rolniczego. "W ramach pracy naukowej prowadził badania z zakresu materiałów wybuchowych i miał bezpośredni dostęp do laboratorium" - poinformował płk Jan Bilkiewicz z departamentu postępowań karnych ABW.
Zatrzymany miał konstruować profesjonalne ładunki wybuchowe, a celem zamachów mógł być Sejm i to w czasie, gdy przebywali tam: prezydent, premier ministrowie oraz parlamentarzyści. Podejrzany "wchodził w porozumienie z innymi osobami i próbował zorganizować grupę zbrojną". (Podano informacje o 4 takich osobach) Mężczyzna dokonywał rekonesansu w Warszawie. Nie jest związany z żadną partią polityczną. Mężczyzna przynajmniej częściowo przyznał się. Wedle prokuratury, kierował się pobudkami nacjonalistycznymi, ksenofobicznymi i antysemickimi. Zatrzymany został 9 listopada, nie stawiał oporu. Posiadał kilkanaście sztuk nielegalnej broni. "Mamy wskazanie na tę jedną osobę, którą on wymienia jako tę, która go miała inspirować" - powiedział prokurator Mariusz Krasoń z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.
Podczas konferencji prokuratury i ABW pokazano zabezpieczone filmy z detonacji materiałów wybuchowych; jak poinformowano, zatrzymany zamierzał zdetonować 4 tony takich materiałów, umieszczonych w samochodzie. Wcześniej przeprowadzał próby detonacji w kilku miejscach, m.in. w Przeginii (woj. małopolskie).
Komunikat dotyczący "osoby planującej zamach na konstytucyjne organy RP" zamieszczono na stronie krakowskiej prokuratury apelacyjnej. Jej rzecznik poinformował, że postępowanie przygotowawcze w tej sprawie zostało wszczęte 5 listopada i powierzone krakowskiej delegaturze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Podejrzany został aresztowany pod zarzutem przygotowań do zamachu terrorystycznego z użyciem materiałów wybuchowych na konstytucyjne organy Rzeczypospolitej Polskiej. Taki zarzut postawiono w Polsce po raz pierwszy od 1989 roku.
Podejrzany o przygotowywanie zamachu na władze państwowe kierował się motywami o charakterze nacjonalistycznym, ksenofobicznym i antysemickim, osoby sprawujące władzę określał jako "obce" - poinformował na konferencji prasowej w centrali ABW prok. Mariusz Krasoń z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, która nadzorowała działania ABW od 5 listopada. "Uważał, że aktualna sytuacja społeczna i gospodarcza w naszym kraju zmierza w złą stronę z uwagi na fakt, że w zasadzie wszystkie stanowiska rządowe, władcze i władzę sprawują osoby, które on określał mianem +obce+. Nie są to w jego opinii prawdziwi Polacy" - mówił prokurator.
Jak dodał, podejrzany nie należy do żadnego ugrupowania ani partii politycznej, nie jest związany z żadną organizacją polityczną. Śledczy dotychczas nie ustalili, by miał powiązania z zagranicznymi organizacjami terrorystycznymi.
Rzecznik rządu Paweł Graś ocenił, że sprawa planowanego zamachu na konstytucyjne ograny państwa, o której poinformowała we wtorek rano krakowska prokuratura, wygląda na bardzo poważną. Powiedział też, że premier Donald Tusk wie o sprawie od kilkunastu dni.
Według wiceprzewodniczącego sejmowej komisji ds. służb specjalnych Marka Opioły (PiS) komisja na pewno zajmie się sprawą. "Będziemy chcieli poznać szczegóły sprawy podczas posiedzenia komisji. To sytuacja nadzwyczajna, niespotykana w obecnym czasie" - podkreślił Opioła.
jdud/RMF FM/PAP/TVN24/gazeta.pl