W izraelskim nalocie w Strefie Gazy zginęło w czwartek trzech Palestyńczyków - poinformowały lokalne palestyńskie źródła medyczne, cytowane przez agencję AFP. Czwartek jest drugim dniem izraelskich operacji wojskowych przeciwko palestyńskim ekstremistom na tym terenie.
Rzecznik izraelskiej policji Micky Rosenfeld poinformował, że na południowy Izrael od północy czasu lokalnego spadły kolejne 32 rakiety wystrzelone ze Strefy Gazy. Nikomu nic się nie stało.
Według palestyńskich źródeł medycznych od środy w izraelskich atakach z powietrza śmierć poniosło co najmniej 11 osób, a 100 zostało rannych.
Rzecznik izraelskiego wojska potwierdził, że na południu Strefy Gazy w czwartek rano przeprowadzono nalot. Nie podał jednak szczegółów tego ataku.
Zabici Palestyńczycy byli członkami Brygad Ezedina al-Kasama - twierdzi wojskowe skrzydło rządzącego w Strefie Gazy Hamasu. Szef Brygad Ahmed al-Dżabari zginął w izraelskim nalocie w środę. Był on najwyższym rangą przedstawiciela Hamasu, zabitym od czasu operacji wojskowej Izraela w Strefie Gazy w 2009 roku.
W środę późnym wieczorem premier Izraela Benjamin Netanjahu zagroził, że izraelskie operacje w Strefie Gazy mogą zostać rozszerzone, jeśli będzie taka potrzeba.
Izraelscy wojskowi mówią, że rozważana jest każda opcja - także operacja sił lądowych w Strefie Gazy. Jak poinformowały w nocy ze środy na czwartek izraelskie media, minister obrony Ehud Barak otrzymał zgodę na ogłoszenie mobilizacji rezerwistów, jeśli będzie to tylko konieczne.