Praca. Sporo więcej niż 24 godziny na dobę. Tysiąc obowiązków. Sprawy zawodowe, rodzinne. Zakupy, szkolne problemy dzieci.
Klasówki i inne dramaty. Potem znów praca i konieczność wyrobienia się na czas. Ze wszystkim. Tempo życia, zawrotne tempo absolutnego „muszę”. Ta prędkość ma nawet swoją jednostkę: kiloczynności na sekundę. Po ilu kiloczynnościach na minutę, miesiąc, rok, człowiek… pada? I leży jak długi? Czasem fizycznie, innym razem psychicznie. A nie daj Bóg duchowo. Każdy ma swój próg wytrzymałości. Każdy ma własną barierę i jeśli przebije ją (głową), to boleć zaczyna… W sumie lepiej nie szukać własnej granicy. Co ciekawe, potrzeba odpoczynku, taka ludzka i naturalna, z biegiem kiloczynności jakby się zaciera. Jakby zanika. A z człowieka robi się CYBORG. Tytan pracy. Stachanowiec Anno Domini 2012. Przodownik w domu, firmie i nawet na boisku z dziećmi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska