Sejm podjął w piątek uchwałę w związku z 70. rocznicą powstania Narodowych Sił Zbrojnych. Posłowie uczcili w niej pamięć członków NSZ, "jednej z trzech największych polskich organizacji wojskowych walczących o wolną i niepodległą Polskę".
Podczas dyskusji przed głosowaniem nad uchwałą wątpliwości wobec jej przyjęcia wyraził poseł Tadeusz Iwiński (SLD). "Jak można upamiętniać formację NSZ - faszyzującą, ksenofobiczną, antysemicką, antypostępową, która zwalczała zbrojnie lewicowy ruch oporu? Jak posłowie PSL mogą głosować za uczczeniem pamięci struktury, która unicestwiała chłopów biorących ziemię z reformy rolnej?" - pytał Iwiński.
Z jego oceną nie zgodził się Stefan Niesiołowski (PO), który zwrócił uwagę na fakt, że bardzo wielu żołnierzy NSZ "oddawało życie za Polskę, przez cały czas okupacji, w powstaniu warszawskim, po wojnie". "Jak można nie dostrzec męczeństwa zamęczonego w Oświęcimiu Jana Mosdorfa za ratowanie Żydów, Abakanowicza we Wronkach, Lecha Neymana, Stanisława Kasznicy zamęczonych w komunistycznych więzieniach. Jak można odmówić patriotyzmu tym ludziom" - mówił Niesiołowski.
Poseł sprawozdawca Piotr Babinetz (PiS) zwracając się do posłów o podjęcie rocznicowej uchwały, podkreślił, że to obóz narodowy, a potem Narodowe Siły Zbrojne podniosły sprawę ziem zachodnich oraz granicy Polski na Odrze i Nysie Łużyckiej. Zaznaczył także, że wiele osób pochodzenia żydowskiego było żołnierzami NSZ.
"Byli także nieprzejednani wobec komunizmu, ale to właśnie zasługa Narodowych Sił Zbrojnych. Uczczenie pamięci NSZ uważamy za tak ważne m.in. dlatego, że szczególnie tragiczny był ich los po II wojnie. Nie obejmowały ich amnestie, byli mordowani, katowani, siedzieli w więzieniach przez wiele lat. Zbigniew Herbert napisał o żołnierzach NSZ +Ponieważ żyli prawem wilka, historia o nich głucho milczy+. Nie pozwólmy, aby historia głucho milczała o żołnierzach NSZ, bohaterach naszej wolności" - dodał Babinetz.
Za podjęciem uchwały głosowało 345 osób, przeciw było 54, 10 posłów wstrzymało się od głosu.
Działająca w konspiracji w okresie II wojny i po jej zakończeniu formacja wojskowa obozu narodowego - Narodowe Siły Zbrojne powstała 20 września 1942 r.
NSZ walczyły o niepodległość Polski i odbudowę państwa polskiego w przedwojennych granicach na wschodzie, ale z nową granicą zachodnią opartą na Odrze i Nysie Łużyckiej. Organizacja prowadziła m.in. przygotowania do powstania zbrojnego, opierającego się na założeniu, że całość ziem polskich opanuje Armia Czerwona.
Główny cel walki NSZ streszczał w rozkazie z 1944 r. komendant główny płk Tadeusz Kurcyusz "Żegota". "Wobec przekroczenia przez wojska sowieckie granicy Polski, Rząd Polski w Londynie oraz społeczeństwo polskie w Kraju wyrażają swą niezłomną wolę przywrócenia niepodległości całego terytorium polskiego do granicy na Wschodzie sprzed roku 1939, ustalonej za obustronną zgodą traktatem ryskim (...) Jedna jest dla nas Polska prawdziwie Niepodległa i Wielka, zdolna zapewnić pokój sobie i innym narodom Europy Środkowej i dać wszystkim Polakom ziemię lub warsztat pracy. - Jest nią Polska od granicy traktatu ryskiego na wschodzie, po Odrę i Nysę Łużycką na Zachodzie (...) Narodowe Siły Zbrojne walczyć będą o przywrócenie Polsce wszystkich Jej ziem wschodnich" - czytamy w piśmie.
NSZ pragnął walczyć przeciwko Niemcom, jak i ZSRR, uznając Sowietów za największe zagrożenie. "ZSRR, równocześnie z głoszonymi roszczeniami do połowy ziem polskich, prowadzi w Kraju przez swe agentury PPR i Armię Ludową, komunistyczną akcję dywersyjno-rewolucyjną wymierzoną przeciw ustrojowi i całości Państwa Polskiego" - podkreślił w przytoczonym rozkazie "Żegota". Jego formacja pragnęła oprzeć odrodzoną Rzeczpospolitą na wierze i wartościach katolickich oraz m.in. własności prywatnej.
Po zakończeniu II wojny do połowy lat 50. oddziały NSZ prowadziły walkę zbrojną przeciw funkcjonariuszom komunistycznego systemu w Polsce.