Zapewnienia KRRiT, jakoby opłaty wnoszone przez nadawców radiowo-telewizyjnych nie wzrosną mimo podwyżki limitów w ustawie, to typowy przykład manipulacji. Należy ją czytać: wzrosną, ale potem, twierdzi "Nasz Dziennik".
Według nowych przepisów maksymalna opłata za częstotliwości dla ogólnopolskiej stacji telewizyjnej nadającej na multipleksie cyfrowym naziemnym wzrosła z 240 tys. zł do prawie 25 mln zł za jeden program i 99 mln zł za cały multipleks. Ta zaporowa maksymalna stawka może być politycznie wykorzystana przez rządzących do zlikwidowania Radia Maryja, ocenia gazeta.
Zmiany Sejm wprowadził w drodze nowelizacji ustawy Prawo telekomunikacyjne. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zapewnia, że w rozporządzeniach rządowych, które zostaną wydane, stawki opłat faktycznie się nie zmienią, a w każdym razie nie zostaną określone na najwyższym dopuszczalnym ustawowo poziomie.
Trudno nie zadać pytania, po co w takim razie ustawowe limity zostały tak wyśrubowane, że mogą przekreślić byt niejednego nadawcy radiowo-telewizyjnego, pyta "NDz". Czy taka praktyka jest zgodna z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że uchwalanie danin na rzecz państwa nie jest rzeczą administracji, lecz należy do parlamentu?
KRRiT próbuje po prostu ukryć to, że poprzez oddanie limitów opłat decyzjom administracji rząd otrzymał do ręki bat na niezależne media, twierdzi gazeta.