Z niepokojem patrzę na rozpowszechniający się coraz bardziej obyczaj palenia ciała po śmierci.
Nie przekonują mnie uwagi, że wszystko jedno, jak wygląda chrześcijański pogrzeb. Co za różnica – powiadają zwolennicy kremacji – pogrzeb z trumną czy urną. To prawda, rozstrzygająca jest wiara zmarłego i rodziny w zmartwychwstanie ciał. Coś mi się jednak wydaje, że popularność kremacji bierze się nie tylko z coraz większej dostępności krematoriów, ale ma źródło w niedostatkach wiary. To zdumiewające, ale jedna trzecia Polaków wierzy w reinkarnację, a więc w wędrówkę duszy od jednego wcielenia do drugiego. Taki pogląd jest nie do pogodzenia z chrześcijaństwem (więcej na str. 24–26).
Skoro dusza raz może być w człowieku,raz w kocie, a potem jeszcze w roślinie, to zbytnio nie trzeba troszczyć się o ciało po śmierci. Można je spalić, a prochy rozsypać. Na dodatek to takie romantyczne... Może i romantyczne, ale podmywa i tak już wątłą wiarę w wartość ludzkiego ciała po śmierci. Mając to na uwadze, Kościół co prawda nie zakazuje kremacji, jednak usilnie zaleca grzebanie ciał zmarłych. Kremację zaś tylko dopuszcza. A i tak przy kremacji zasadniczą część pogrzebu, a więc Mszę św. i ostatnie pożegnanie z udziałem rodziny i parafian, powinno się odprawić przed skremowaniem ciała zmarłego. Natomiast kremacja i złożenie urny w grobie lub kolumbarium ma mieć skromny charakter, w obecności jedynie najbliższej rodziny. Tak mówią przepisy kościelne. Wyrastają one z wiary Kościoła. To ciało ludzkie, a nie proch jest świątynią uświęconą przez Ducha Świętego.
ks. Marek Gancarczyk