Rozrzut szczątków prezydenckiego samolotu, a także charakter ich zniszczeń wskazują, że mogło dojść do wybuchu przed zderzeniem z ziemią. Ustalenia MAK i komisji Millera są nie-wystarczające. Konieczne są dalsze badania, ale nie da się ich wiarygodnie prowadzić bez dostępu do wraku samolotu i innych dowodów.
Takie wnioski płyną z konferencji smoleńskiej, która odbyła się 22 października w Warszawie. Uczestniczyło w niej kilkudziesięciu naukowców z polskich i zagranicznych uczelni technicznych. Grono wykładowców było bardzo zróżnicowane, także ich opinie. Niektórzy podawali w wątpliwość tezy, które padały w innych referatach. Profesorowie wystrzegali się ocen politycznych. Nie mówiono o zamachu, ale jednocześnie analiza fragmentów samolotu prowadziła niektórych z nich do tezy, że jeszcze przed zderzeniem z ziemią doszło w samolocie do wybuchu, który był powodem destrukcji maszyny i katastrofy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bogumił Łoziński