Synod był spotkaniem pasterzy przejętych jedną troską: jak skuteczniej głosić dziś Chrystusa, jak rozpalić mocniej wiarę w Kościele. Na owoce trzeba jednak poczekać. Nie chodzi wszak o teksty, ale o nowy żar.
Dwie okoliczności sprawiały, że oczekiwania wobec XIII Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów były spore. Po pierwsze sam temat: „Nowa ewangelizacja dla przekazu wiary chrześcijańskiej” dotykał kwestii bardzo aktualnej, a zarazem nie całkiem jasnej. Od 1979 roku, gdy po raz pierwszy Jan Paweł II użył w Krakowie wyrażenia „nowa ewangelizacja”, zaczęło ono żyć swoim życiem. Stało się hasłem podjętym i realizowanym chyba najszybciej w nowych ruchach i wspólnotach kościelnych. Pojawiało się także raz po raz w papieskim nauczaniu. Benedykt XVI utworzył specjalną papieską Radę ds. promowania nowej ewangelizacji. Wciąż jednak wraca pytanie: czym właściwie jest, czym ma być nowa ewangelizacja? Oczekiwano od synodu odpowiedzi na to pytanie. Druga okoliczność, która kierowała wzrok wielu wierzących w stronę synodu, to Rok Wiary. Spotkanie biskupów nie przypadkiem zbiegło się z inauguracją tego wyjątkowego roku w Kościele. Na konferencjach prasowych w watykańskiej Sala Stampa dziennikarze często pytali biskupów, czy pojawi się w tych dniach coś szczególnego, jakiś impuls, gest, symbol, iskra, która zainspiruje Kościół w Roku Wiary. Sądzę, że za tymi pytaniami stało szczere oczekiwanie czegoś wyjątkowego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz