Przed katastrofalnymi konsekwencjami ponownego wyboru Baracka Obamy na prezydenta ostrzega przewodnicząca organizacji pro-life Americans United for Life (AUL), Charmaine Yoest.
Uważa ona, że sprzyjająca politykowi Partii Demokratycznej ekipa ludzi związanych z przemysłem aborcyjnym doprowadzi do tego, że proceder zabijania dzieci nienarodzonych będzie jeszcze łatwiejszy i dokonywany na coraz większą skalę.
Yoest podkreśla w swym oświadczeniu, że reelekcja Obamy oznacza, iż jeszcze więcej pieniędzy z podatków trafiać będzie do aborcyjnego giganta, organizacji Planned Parenthood. Już teraz otrzymuje ona dziennie z budżetu państwa 1,34 mln dolarów. „Jeśli ci ludzi ponownie zostaną wybrani, bądźcie gotowi szerzej otworzyć swe portfele dla Planned Parenthood” – ostrzega działaczka pro-life, prywatnie matka pięciorga dzieci.
Jej zdaniem, Obama wprowadzi do Sądu Najwyższego USA trzech nowych proaborcyjnych sędziów, przez co narzucanie prawa przeciwnemu życiu stanie się jeszcze bardziej realne. Nie jest przypadkiem, zauważa Yoest, że najbardziej proaborcyjnymi sędziami w 9-osobowym składzie najważniejszego organu sądowniczego w Stanach Zjednoczonych są właśnie osoby rekomendowane przez obecnego prezydenta: Sonia Sotomayor i Elena Kagan.
Według Yoest, jeśli pozwoli się na dalsze zarządzanie krajem przez tandem Obama-Planned Parenthood, dostęp do aborcji będzie łatwiejszy. Służyć ma temu m.in. ustawa o reformie zdrowotnej narzucająca na pracodawców obowiązek opłacania pracownikom w ramach ubezpieczenia zdrowotnego kosztów antykoncepcji, aborcji i sterylizacji.