Polska sprzeciwia się ingerencji w rynek handlu uprawnieniami do emisji CO2. Takie działanie sztucznie podwyższy koszty. Na wniosek Polski ministrowie UE środowiska omówią plan opóźnienia aukcji CO2.
Cypryjska prezydencja i KE przyjęły w środę polski wniosek, by na radzie ministrów środowiska UE 25 października omówiono plan zmian w terminarzu aukcji CO2 - dowiedziała się PAP. Polska nie chce, by KE decydowała, ile pozwoleń na emisję CO2 trafi na rynek.
O zgodzie na polski wniosek poinformowało PAP Stałe Przedstawicielstwo RP przy Unii Europejskiej.
By zaradzić niskiej cenie pozwoleń na emisję CO2 na unijnym rynku handlu emisjami (ETS), Komisja Europejska pod koniec lipca zaproponowała tzw. back-loading, czyli "opóźnienie" sprzedaży części pozwoleń. Chodzi o zmniejszenie ich liczby na rynku w latach 2013-2015, by o tyle samo zwiększyć ją w kolejnych latach do 2020 r. Ponadto KE ma do końca roku zaproponować trwałe środki naprawy ETS, co najpewniej będzie oznaczać usunięcie z rynku na stałe nadmiernej - zdaniem KE - liczby pozwoleń na rynku.
By doszło do opóźnienia aukcji, kraje UE i PE muszą zgodzić się na zmianę w dyrektywie o ETS uprawniającą KE do "dostosowywania" harmonogramu aukcji, gdy uzna to za stosowne z punktu widzenia funkcjonowania ETS. Ponadto ustaloną po konsultacjach z krajami UE liczbę "opóźnionych" pozwoleń musi zatwierdzić komitet ds. zmian klimatycznych złożony z ekspertów z krajów UE pod przewodnictwem KE.
Polska od początku sprzeciwia się ingerencji na rynku ETS. Na początku września list w tej sprawie do komisarza UE ds. energii wysłał wicepremier Waldemar Pawlak. Ponadto Polska obawia się "arbitralnych" decyzji KE ws. terminarza aukcji, bo - w jej opinii - takie prawo da jej zmiana dyrektywy o ETS. Jak mówił niedawno w Brukseli minister środowiska Marcin Korolec, nie tylko Polsce nie podoba się takie uprawnienie.
Wiele krajów (m.in. Francja, Wielka Brytania i Dania) popiera jednak zmniejszenie liczby pozwoleń na emisję CO2. W sprawie podzieleni są Niemcy.
W połowie sierpnia wicekanclerz i minister gospodarki Niemiec Philipp Roesler oświadczył w Warszawie, że Niemcy sprzeciwiają się administracyjnej ingerencji w europejski rynek handlu uprawnieniami do emisji CO2, która sztucznie zawyżyłaby ich cenę.
KE przesłała w lipcu do konsultacji trzy opcje do wyboru: zmniejszenie liczby pozwoleń w latach 2013-2015 o 1,2 mld, 900 mln lub 400 mln. Jedno pozwolenie odpowiada emisji jednej tony CO2. Obecnie przewidziana jest sprzedaż 3,5 mld pozwoleń w latach 2013-2015.