To była niewątpliwie jedna z największych manifestacji, jakie odbyły się w naszym kraju po odzyskaniu wolności.
Tłumy ludzi z całej Polski przybyły do Warszawy, aby upomnieć się m.in. o wolność mediów i obecność wartości chrześcijańskich w życiu publicznym, a także zaprotestować przeciwko brakowi polityki prorodzinnej, bezrobociu czy podniesieniu wieku emerytalnego. Marsz pod hasłem: „Obudź się, Polsko” był wydarzeniem wyjątkowym z powodu liczby jego uczestników. Choć różne szacunki mówią, że było ich od kilkudziesięciu do ponad 150 tys., bliższa prawdy jest ta druga wielkość. Wskazuje na to fakt, że gdy pierwsi manifestanci dotarli na plac Zamkowy, inni jeszcze nie wyruszyli z placu Trzech Krzyży, a każdy kto zna Warszawę, wie, że oznacza to, iż musiało ich być znacznie powyżej 100 tysięcy. Ale wielkość tej manifestacji nie polegała tylko na liczbie uczestników. Oto olbrzymia grupa społeczna, niezadowolona z tego, co dzieje się w Polsce, zorganizowała się, za własne środki przyjechała do Warszawy i publicznie wyrażała swoje poglądy. Co bardzo istotne, wyrażano je w sposób pokojowy, nie doszło do żadnych burd, choć oczywiście na transparentach były hasła antyrządowe. Bo właśnie w działalności rządu manifestanci upatrują źródło problemów współczesnej Polski. Uderzała też patriotyczna atmo- sfera: dominowały biało-czerwone flagi, także namalowane na twarzach jak podczas sportowych zawodów, w klapach można było dostrzec plakietki ze znakiem Polski walczącej. Wbrew obiegowym opiniom, to nie byli tylko ludzie starsi, ale także wielu młodych, którzy nie widzą perspektyw na przyszłość. Marsz nie miał tylko charakteru politycznego. Rozpoczął się Mszą św. na placu Trzech Krzyży. W takich sytuacjach istnieje niebezpieczeństwo, że Eucharystia zostanie wpisana w polityczne rozgrywki, do czego, niestety, czasem dochodzi. Nie tym razem! Problem ten dostrzegli sami organizatorzy, a o. Tadeusz Rydzyk apelował przed spotkaniem, aby w czasie Mszy św. na biało-czerwonych flagach nie było żadnych napisów. Eucharystii przewodniczył przedstawiciel metropolity warszawskiego ks. Walenty Królak, który diagnozując obecną sytuację, stwierdził, że „demokracja bez Boga ma w sobie coś demonicznego”. A przemawiając na zakończenie Mszy, o. Rydzyk przypomniał słowa Jana Pawła II, że nie ma solidarności bez miłości i apelował: „Niech sobie przypomną ci, którzy wyszli z »Solidarności«, także w naszych czasach”. Problematyka społeczna i polityczna zdominowała drugą część zgromadzenia, w czasie przemarszu i wiecu na placu Zamkowym.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bogumił Łoziński, Marcin Wójcik