Na Mszy cały czas klęczał. Słowem i Eucharystią ładował „akumulatory”. Kończy się proces beatyfikacyjny jednego z ojców założycieli zjednoczonej Europy.
Pamiętam taką scenę. Schuman stał pod oknem w pokoju z moim ojcem. Z kieszeni jego marynarki wystawały małe brązowe kuleczki. Podbiegłam i pociągnęłam za nie. To był różaniec – mówi nam Romana De Gasperi, córka Alcide De Gasperiego, współtwórcy integracji europejskiej i kandydata na ołtarze. – Mówiłyśmy z siostrami na Roberta Schumana „wujcio Schuman”. Był łagodny, ale budził respekt. Kiedy spotykali się z ojcem, byli poważni, skupieni. Widziałam, jak razem się modlą. Robert Schuman był premierem Francji, przewodniczącym Parlamentu Europejskiego i inicjatorem integracji europejskiej. W 1985 r., 22 lata po jego śmierci, bp Pierre Raffin, metropolita Metzu na północy Francji, otwarł proces beatyfikacyjny polityka na szczeblu diecezjalnym. Prawie 20 lat później, w 2004 r., ponad 750 dokumentów związanych z życiem i działalnością Schumana relacje jego przyjaciół i świadków, trafiło do Watykanu. – Na szczeblu diecezji proces toczył się mozolnie, kilkakrotnie zmieniano postulatora. Zadanie było trudne – wyjaśnia Jacques Paragon, który z ramienia Instytutu św. Benedykta, zrzeszającego intelektualistów i duchownych chrześcijańskich we Francji, wniósł o wszczęcie procesu. Co oznaczać będzie dla Europy fakt wyniesienia Schumana na ołtarze? Co przemawia za jego świętością?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Bątkiewicz-Brożek