To film o ludziach, którzy zawarli pakt przy dźwiękach głośnika.
Niespecjalnie lubię chodzić do kina na film, który „muszę” zobaczyć. Ale medialna kampania rozpoczęta jeszcze przed zdjęciami do filmu, a która przed premierą sięgnęła apogeum, nie pozostawiała właściwie wyboru. „Paktofonikę” Leszka Dawida trzeba zobaczyć. Gdyby nie film, mało kto, z wyjątkiem fanów zespołu, wiedziałby, kim był „Magik” i Paktofonika. Jak ten cały marketingowy zgiełk przyjąłby główny bohater filmu, Piotr „Magik” Łuszcz, jeden z założycieli legendarnego hiphopowego zespołu? Hip-hop funkcjonował poza głównym nurtem popu i, przynajmniej na początku, w czasie, kiedy w Polsce się rodził, pozostawał do niego w opozycji. Po latach, a nie minęło ich znów tak wiele od rozwiązania Paktofoniki, sytuacja się zmieniła.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz