Na cmentarzu powązkowskim trwają prace ekshumacyjne ofiar stalinizmu pomordowanych w Warszawie w areszcie przy ul. Rakowieckiej oraz siedzibie Urzędu Bezpieczeństwa i Informacji Wojskowej.
Ciała zabitych zachowały się na tzw. łączce, w pobliżu muru wojskowej części cmentarza na Powązkach. Praca archeologów i całej ekipy polega na starannym przekopywaniu terenu. Dotąd znaleziono 101 szkieletów, w tym dwa kobiet. Przypuszczalnie poza badanym terenem jest ich jeszcze 200. Kolejny etap poszukiwań zacznie się jesienią. Kierujący pracami dr Szwagrzyk z IPN informuje, że jedne ze znalezionych zwłok leżały na brzuchu, a jama, do której zostały wrzucone, była za krótka, dlatego nogi miały wygięte. Zdradza, że jeden z funkcjonariuszy UB przed śmiercią powiedział, że przy zwłokach zostawiano kartki z danymi. - Nic takiego nie znaleźliśmy – mówi. - Warszawa jest wyjątkiem na tle innych miast. Tylko tu ślad po nich miał zaginąć w sposób definitywny. To nie dziwi, bo to w warszawskich więzieniach i katowniach zabijano najbardziej znanych przywódców podziemia i Armii Krajowej. Przypuszczalnie na ''Łączce'' spoczywają: gen. August Emil Fieldorf ''Nil'', szef Kedywu Komendy Głównej AK, przywódcy Zrzeszenia ''Wolność i Niezawisłość'', w tym ppłk Łukasz Ciepliński, rotmistrz Witold Pilecki – bohater narodowy, płk Antoni Olechnowicz ''Pohorecki'' - komendant Wileńskiego Okręgu AK, mjr Zygmunt Szendzielarz ''Łupaszka''- dowódca 5. Brygady Wileńskiej.
Ziemia na „łączce” przekopana jest na ponad 3 m w głąb. Ciężką pracę wykonują archeolodzy, antropolodzy, pracownicy medycyny sądowej. Jednym z powodów, że to miejsce zachowało się nienaruszonym stanie jest fakt, to, że opiekę nad nim zaczęto roztaczać od 1980 r., w latach pierwszej ''Solidarności''. Od tego czasu nikt już nie ośmielał się tu stawiać nowych nagrobków.
Barbara Gruszka-Zych