Co najmniej 110 cywilów zginęło lub zostało rannych na północy Syrii w wybuchu na stacji benzynowej, do którego doszło w wyniku ataku lotniczego - poinformowało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie.
Do wybuchu doszło w położonym w odległości 40 km od granicy z Turcją miasteczku Ain Issa w prowincji Rakka.
"Co najmniej 30 osób zostało zabitych, a 83 ranne, ale niepotwierdzone informacje mówią o śmierci ponad 50 osób" - podał dyrektor Obserwatorium Rami Abdel Rahman.
"Według świadków eksplozja spowodowana była atakiem lotniczym" - dodał.
"To jest jedyna stacja benzynowa działająca w tym rejonie i została trafiona przez samolot bojowy. Jedynym powodem jej zbombardowania przez taki samolot może być zabicie jak największej liczby ludzi" - powiedział przez Skype'a agencji AFP jeden ze świadków, przedstawiający się jako Abu Muawija.
Do eksplozji doszło nazajutrz po przejęciu przez rebeliantów posterunku granicznego Tal al-Abiad w na granicy z Turcją.
"Armia (prezydenta Baszara el-Asada) celowała w stację benzynową, aby zniszczyć całą sympatię, którą ludność mogłaby odczuwać wobec Wolnej Armii Syryjskiej" - dodał. Wolna Armia Syryjska to główna zbrojna siła opozycyjna.
Od marca w Syrii zginęło już 29 tys. osób