Wizyta Benedykta XVI w Libanie jest symboliczną podróżą na cały Bliski Wschód. Przypomina światu o dramacie żyjących tam chrześcijan, jest wołaniem o pokój.
Już długo przed rozpoczęciem tej pielgrzymki mówiło się, że będzie jedną z najtrudniejszych. Benedykt XVI w Libanie podpisze adhortację apostolską poświęconą Kościołowi w tym gorącym rejonie. Jego orędzie oczekiwane jest nie tylko w Libanie, ale na całym Bliskim Wschodzie. A tam sytuacja chrześcijan systematycznie się pogarsza, w wielu miejscach jest dramatyczna. Wojna z terroryzmem uderzyła rykoszetem w chrześcijan żyjących tam od wieków, których muzułmanie zaczęli traktować jak reprezentantów znienawidzonego Zachodu i Ameryki. Tak zwana arabska wiosna, doprowadziła do przejęcia władzy w niektórych krajach przez islamistów. To oznacza zawsze pogorszenie się warunków życia chrześcijan: zamachy bombowe na miejsca kultu, zastraszanie, zmuszanie do przejścia na islam, odmowa zatrudnienia. W Syrii trwa powstanie przeciwko dyktaturze, krwawo tłumione przez wojsko wierne reżimowi. Jakkolwiek zakończy się ta wojna, pewne jest to, że najbardziej ucierpią syryjscy chrześcijanie. Te okoliczności sprawiają, że od lat trwa exodus chrześcijan z Bliskiego Wschodu. Z Iraku wyemigrowało już 40 proc. tamtejszych wierzących w Chrystusa. W Izraelu chrześcijanie stanowią około 2 proc., w Syrii ok. 9–10 proc., w Libanie jeszcze do niedawna stanowili większość, a dziś jest ich tylko 40 proc. Ten odsetek jest jednak na tyle wysoki, że Liban jest jedynym krajem rejonu, w którym panuje jako taka równowaga między chrześcijanami a muzułmanami. W innych krajach Bliskiego Wschodu wspólnoty chrześcijańskie stanowią małe, kurczące się „wysepki” w muzułmańskim morzu. W Izraelu chrzescijanie są niemile widziani zarówno przez żydów, jak i muzułmanów. Niestety wielu polityków na Zachodzie uwierzyło, że są to tereny historycznie islamskie. A przecież chrześcijaństwo było tam kilka wieków wcześniej niż islam. Współcześni chrześcijanie żyjący na tych biblijnych ziemiach są kulturowo najbliżej pierwotnego Kościoła. Oczekiwania wobec papieża są wielkie. W Libanie i całym rejonie. Jego wizyta ma dać nową nadzieję wyznawcom Chrystusa, ma zatrzymać ich odpływ z tego obszaru, ma zachęcić do dialogu międzyreligijnego i między poszczególnymi Kościołami chrześcijańskimi, ma pomóc leczyć dawne rany, ma przynieść pokój. Oczekuje się, że wizyta papieża wzmocni tych liderów i wyznawców religii Mahometa, którzy nie podzielają ideologii dżihadu i chcą dialogu. Dla Zachodu, a więc i dla nas, wizyta Benedykta XVI powinna być przypomnieniem o naszych braciach w wierze, o bogactwie wschodnich tradycji chrześcijańskich. Przypomnieniem, że Liban i cały Bliski Wschód to ziemia wybrana przez Boga, ziemia patriarchów i proroków, ziemia Jezusa, ziemia starożytnych Kościołów. To także jest element naszej chrześcijańskiej tożsamości i odpowiedzialności. Módlmy się za papieża, owoce jego trudu i o pokój na biblijnych ziemiach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Tomasz Jaklewicz