Społeczeństwo. Dzieci urodziły im się… spontanicznie albo – jak kto woli: ponieważ pozwolili się im wszystkim urodzić.
Kiedy Jarek Stasyszyn siedzi przy swoim garncarskim kole, jest wtedy sobą najbardziej w świecie, chociaż więcej przez analogię niż dosłownie. Zanim jednak jego życie zaczęło kręcić się wokół… koła i gliny, potrzebował Bernadety.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Roman Tomaszczuk