Policja rozpocznie postępowanie wyjaśniające ws. usunięcia przez członków Komisji Krajowej NSZZ "S", w obecności dwóch posłów PiS, napisu "im. Lenina" znad bramy nr 2 Stoczni Gdańskiej. Zawiadomienie w tej sprawie złożyła komunalna spółka.
O wszczęciu dochodzenia poinformowała w czwartek PAP p.o. rzecznika prasowego Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku Emilia Karczewska. Wcześniej tłumaczyła, że policja może zająć się przestępstwem uszkodzenia mienia tylko po złożeniu zawiadomienia przez poszkodowanych.
W czwartek wpłynęło doniesienie o ściganie sprawców usunięcia napisu "im. Lenina" oraz metalowego Orderu Sztandaru Pracy od Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych, co potwierdził PAP rzecznik prasowy prezydenta Gdańska Antoni Pawlak.
Karczewska wyjaśniła, że postępowanie będzie prowadzone pod nadzorem prokuratury. Przypomniała, że funkcjonariusze mają zgromadzony materiał dowodowy, a całe zdarzenie było przez nich filmowane.
We wtorek, podczas półgodzinnej operacji usuwania symboli znad stoczniowej bramy policja nie zareagowała. Po tym zdarzeniu przewodniczący "Solidarności" Piotr Duda powiedział dziennikarzom, że Komisja Krajowa "S" zrobiła to, co do niej należało. "To jest normalna rzecz, bo zbliżają się uroczystości 31 sierpnia, a przed każdymi uroczystościami się sprząta i myśmy po prostu posprzątali. Miejsce Lenina jest na śmietniku historii" - wyjaśnił.
Wraz ze związkowcami na dachu budynku stoczniowej portierni, gdzie za pomocą tarczy elektrycznej odpiłowywano oba symbole byli posłowie PiS Andrzej Jaworski oraz Janusz Śniadek.
Na ich zachowanie w liście do marszałek Sejmu Ewy Kopacz poskarżył się w środę w liście prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Napisał, że posłowie PiS wzięli udział w akcie wandalizmu i pospolitym przestępstwie. "28 sierpnia w Gdańsku doszło do wydarzenia bez precedensu w najnowszej historii polskiej demokracji", budzącego "niesmak i przerażenie" - napisał Adamowicz.
Komentując ten list Jaworski powiedział PAP, że jako parlamentarzysta "stojący na straży prawa i sprawiedliwości" nie mógł nie wziąć udziału w "czyszczeniu miasta z fantazji komunistycznych Pawła Adamowicza".
Miasto Gdańsk postanowiło przywrócić stoczniowej bramie wygląd z sierpnia 1980 r. i w połowie maja tego roku, w miejscu dotychczasowego napisu "Stocznia Gdańska S.A.", pojawiła się nazwa "Stocznia Gdańska im. Lenina", na bramę wrócił też metalowy Order Sztandaru Pracy. Napis był w tym czasie kilka razy zasłaniany transparentem Solidarności.
Nad stoczniową bramą powieszono też napisy znane z sierpnia 1980 r. - "Proletariusze wszystkich zakładów łączcie się", "Dziękujemy za dobrą pracę", a także postulaty strajkowe. Nowa brama została pomalowana szarą farbą, bo taki właśnie kolor miała konstrukcja z 1980 roku; dotychczasowa była ciemnoniebieska. Odtworzenie bramy kosztowało prawie 68 tys. zł.
Takim zmianom od początku sprzeciwiła się zakładowa "S", a troje pomorskich posłów PiS - Anna Fotyga, Andrzej Jaworski i Maciej Łopiński - złożyło do prokuratury zawiadomienie o przestępstwie polegającym na propagowaniu idei komunistycznych. Prokuratura umorzyła jednak sprawę, uznając argumenty samorządu, że brama jest swoistym świadkiem historii.