Paraliż

Informacja, że Ruch sprzedał siedzibę IPN prywatnej firmie, która prawdopodobnie zamierza budynek wyburzyć i na nowo zagospodarować działkę w centrum Warszawy oznacza, że faktycznie przystąpiono do likwidacji jedynej w kraju instytucji, odpowiedzialnej za rozliczenie z nazistowską oraz komunistyczną przeszłością, prowadzenie prac badawczych, edukację, ściganie zbrodniarzy oraz przeprowadzanie lustracji.

To konglomerat spraw i problemów mających istotne znaczenie nie tylko dla procesu badawczego, ale także wielu żywotnych kwestii, w tym bezpieczeństwa państwa, m.in. ze względu na zawartość zbioru zastrzeżonego, którego użytkownikiem są głównie służby specjalne. Jeśli ktoś chciał całkowicie zdezorganizować działalność IPN, nie mógł wybrać drogi skuteczniejszej, aniżeli zabierając mu jego siedzibę. Budynek przy Towarowej nie może zostać zastąpiony każdym innym pomieszczeniem biurowym. W jego adaptację włożono blisko 17 mln. zł, naszpikowany jest elektroniką i różnymi systemami zabezpieczeń, których po prostu nie da się wypruć ze ścian i przenieść w inne miejsce. W tym budynku znajdują się nie tylko pomieszczenia biurowe i administracyjne. W tym budynku umieszczona jest specjalna czytelnia dla dokumentów tajnych oraz ekranowe pomieszczenia, umożliwiające przesłuchiwanie świadków, także w procesach lustracyjnych, gdy na ich zeznania nakładana jest klauzula tajności. Tam znajduje się istotna część zasobu archiwalnego oraz główne katalogi, także elektroniczne. Tam jest główna serwerownia oraz centrum komputerowe, decydujące o procesach digitalizacji dokumentów.

Warto przy tym pamiętać, że zgodnie z europejskimi normami oraz praktyką powszechnie obowiązującą w tego typu instytucjach, coraz rzadziej badaczom udostępnia się oryginały dokumentów, a korzystają oni ze skanów tych dokumentów.  Najważniejsze dokumenty powinny być także umieszczone w Internecie, aby ułatwić powszechną do nich dostępność. Teraz wszystkie te plany biorą w łeb.

W tej sprawie trzeba jasno powiedzieć, że to nie Ruch, właściciel tego budynku, obecnie prywatna firma, winien jest zamieszania. Już w marcu br., władze Ruchu lojalnie uprzedziły kierownictwo IPN, że zamierzają budynek przy ul. Towarowej sprzedać i zaproponowały Instytutowi prawo pierwokupu. Władze Instytutu o nowej sytuacji poinformowały wówczas Ministerstwo Finansów,  prosząc o przeznaczenie z rezerwy budżetowej kwoty 30 mln. zł na ten cel. Kiedy przed Wielkanocą robiłem wywiad z prezesem Kamińskim i po raz pierwszy publicznie rozmawialiśmy o sprawie sprzedaży siedziby IPN oraz wynikających stąd dla działalności tej instytucji zagrożeniach, prezes był przekonany, że otrzyma na ten cel środki z rezerwy budżetowej. Tak się jednak nie stało, a Ministerstwo Finansów przez kilka miesięcy w ogóle nie odpowiedziało na oficjalną korespondencję, łamiąc w ten sposób wszystkie zasady kodeksu postępowania administracyjnego. Dzisiaj twierdzi, że nie będzie zabiegało o znalezienie funduszy na zakup siedziby zastępczej, a i Instytutu powinien te środki wygospodarować z własnego budżetu. Gdy jednak prezes Kamiński umieścił taką pozycję w projekcie budżetu na 2012 r., decyzją parlamentu została skreślona, przy sprzeciwie posłów PiS.  W ten sposób koło się zamyka, a IPN pozostaje bez siedziby.

Instytut to nie jest prywatna zabawka kilku nawiedzonych facetów z prawicy, których ulubioną rozrywką jest grzebanie w starych, ubeckich kwitach. To ważna instytucja suwerennego państwa, jeden z elementów demokratycznego państwa prawa i to państwo, jeśli samo siebie traktuje poważnie, ma obowiązek, zapewnić Instytutowi podstawowe warunki do normalnej działalności.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Andrzej Grajewski