Prawo do poprawki

Usprawnienie przepływu danych, a także gotowy do końca sierpnia projekt noweli, który umożliwi lepszą weryfikację władz spółek - zapowiedział minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Prokuratura nadal sprawdza m.in. do kogo należy złoto z Amber Gold.

Gowin w poniedziałek w Gdańsku zapoznawał się z pracą pomorskiego wymiaru sprawiedliwości w sprawach dotyczących spółki Amber Gold i jej szefa Marcina P.

Wskazał, że o ile nie pojawią się nowe okoliczności, to nie widzi podstaw, by powołać komisję śledczą. Dodał, że inicjatywę taką postrzega wyłącznie w kategoriach politycznych.

Po spotkaniu z prezesami sądów rejestrowych minister podkreślił, że istnieje potrzeba pilnego usprawnienia przepływu danych między Krajowym Rejestrem Karnym a Krajowym Rejestrem Sądowym.

Ocenił też, że w sprawie Amber Gold trzeba wyjaśnić rolę nie tylko sądów, ale też innych instytucji państwowych - w tym przede wszystkim policji i prokuratury.

Minister podkreślił, że potrzebna jest pilna nowela, dzięki której sąd rejestrowy uzyska automatyczny dostęp do Krajowego Rejestru Karnego na temat kandydatów do władz rejestrowanych spółek. Zapewnił, że taki projekt będzie gotowy do końca sierpnia.

Odnosząc się do sprawy Amber Gold, Gowin powiedział, że rolą państwa jest co najmniej wystawianie znaków ostrzegających. "Chyba z tej roli w sprawie Amber Gold polskie państwo nie wywiązało się w sposób satysfakcjonujący" - ocenił.

Jak poinformował w poniedziałek Wojciech Szelągowski z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, gdańska prokuratura okręgowa przekazała prokuratorowi generalnemu Andrzejowi Seremetowi informacje o biegu postępowania i ustaleniach w śledztwie ws. spółki Amber Gold. Informacja miała być przekazana do 20 sierpnia.

Prokuratura Okręgowa w Gdańsku poinformowała, że sprawdzane jest, czy złoto, znalezione podczas ubiegłotygodniowego przeszukania siedzib i miejsc mających związek z Amber Gold, było przechowywane na potrzeby jej klientów.

W minionym tygodniu funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeszukali na zlecenie prokuratury 14 miejsc związanych z działalnością Amber Gold, w tym OLT Express. Śledczy zabezpieczyli m.in. 57 kg złota, kilogram platyny oraz mniej niż kilogram srebra. "Bardzo istotnym ustaleniem będzie teraz jednoznaczne stwierdzenie, czy firma Amber Gold zabezpieczone złoto kupiła dla siebie i na własny rachunek, czy te kruszce zostały zakupione w celu przechowania dla swoich klientów i osób, które zawarły umowy o lokaty terminowe" - powiedział dziennikarzom Szelągowski.

Podkreślił, że nie ma informacji, które mogą potwierdzić czy zaprzeczyć doniesieniom o tym, że pieniądze Amber Gold były wywożone z kraju. "Nie jest także wiadomo, czy taka wersja śledcza jest w ogóle analizowana" - dodał, komentując informacje mediów o tym, że pieniądze spółki mogły być wywożone samolotem do Niemiec.

W sprawie Amber Gold wypowiedział się też minister gospodarki i wicepremier Waldemar Pawlak, który poinformował na konferencji prasowej, że spółka Marcina P. w 2010 r. zarejestrowała się jako dom składowy. Została jednak wykreślona z rejestru, gdy kontrola wykazała, że prezes firmy był karany. "Jeżeli chodzi o ten epizod funkcjonowania spółki, administracja zadziałała wystarczająco dobrze" - ocenił Pawlak.

Dodał, że departament ministerstwa przesłał do KNF, prokuratury i sądu rejestrowego informację o wykreśleniu spółki z rejestru domów składowych w związku z tym, że Marcin P. był karany. "Ciekawa była odpowiedź prokuratury, która nie dopatrzyła się znamion czynu zabronionego, ponieważ zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego, oświadczenie musi być fałszywe nie tylko obiektywnie, ale też subiektywnie. W tym przypadku ktoś kilka razy skazany za oszustwo miał chyba przekonanie, że nie był skazany za dom składowy i czuł się w tej przestrzeni niewinny" - powiedział wicepremier.

Prezes Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy w Gdańsku Tomasz Kloskowski poinformował, że port "zaaresztował samolot" należący do OLT Express, którego głównym udziałowcem było Amber Gold. Dodał, że port ma już postanowienie sądu o zabezpieczeniu samolotu na poczet długów spółki.

Prezes portu powiedział też, że nie zamierza podawać się do dymisji, której domagają się radni PiS sejmiku pomorskiego oraz Rad Miejskich Gdańska i Gdyni w związku z pracą Michała Tuska dla gdańskiego lotniska i przewoźnika OLT Express.

Kloskowski powiedział PAP, że nie zamierza składać rezygnacji, bo uważa, że dobrze wykonuje swoje obowiązki. Dodał, że Michał Tusk "jest i będzie nadal pracownikiem gdańskiego portu lotniczego". "Nie ma żadnych powodów do tego, żeby przestał być pracownikiem portu" - podkreślił. Wyjaśnił, że "nie ma żadnego konfliktu interesów wynikającego z pracy syna premiera dla gdańskiego lotniska i przewoźnika OLT Express".

Prezesowi Amber Gold Marcinowi P. prokuratura postawiła w miniony piątek sześć zarzutów. Zarzucono mu prowadzenie bez zezwolenia działalności bankowej, prowadzenie działalności gospodarczej polegającej na kupnie i sprzedaży wartości dewizowych bez wpisu do rejestru działalności kantorowej, posłużenie się fałszywymi potwierdzeniami przelewów na kwotę 50 mln zł podczas rejestracji spółki przed sądem. Marcin P. jest też podejrzany o niezłożenie sprawozdania finansowego spółki za lata 2009, 2010 i częściowo 2011 r., do czego się przyznał.

Wobec podejrzanego nie zastosowano aresztu - ma dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.

Amber Gold to firma inwestująca w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. Tydzień temu spółka ogłosiła decyzję o likwidacji. Około 7 tys. klientów parabanku miało powierzyć spółce ok. 80 mln zł. (PAP)

rbk/ amac/ jra/

« 1 »