Moja młoda Przyjaciółka na urodziny dostała prezent o jakim wielu marzy. Ogromną miłość rodziny i bliskich. No i tę najważniejszą - w pewnym momencie stół obiadowy zamienił się w stół liturgiczny.
13.08.2012 19:05 GOSC.PL
Dopiero potem w kolejce składaliśmy jej życzenia. Ale Solenizantka nie musiała nawet ich słuchać. Wszystko zobaczyła wcześniej, podczas Eucharystii, kiedy wokół stołu, modląc się, stali z Nią ramię w ramię domownicy, krewni, kilku przyjaciół.
Najbliżej chłopak, ale zaraz obok, mama z tatą, mimo kilku okrągłych jubileuszy małżeństwa, czule trzymający się za ręce. Babcia - mama mamy, towarzysząca Jej od urodzenia. Pięcioro rodzeństwa, ich bliscy, bo niektórzy już założyli swoje rodziny. We Mszy uczestniczył też najmłodszy, czteromiesięczny Krzyś, syn brata, który ani przez moment nie zapłakał. Jego mama ostatnia podeszła do Komunii, bo karmiła go piersią. Młodszy synek biegał w pokoju nad nami i co jakiś czas zaglądał na dół, aż wreszcie usnął. A pośrodku stał kapłan rozmawiający z Bogiem tak, że my wszyscy, siedzący przy stole, żeśmy Go zobaczyli. Pomiędzy śpiewami, czytaniem Ewangelii słychać było równy oddech śpiącego Szymonka, stukanie uchylonego okna, szczekanie psa za oknem - dźwięki codziennego życia. Czuć było zapachy potraw z kuchni. Tak musiał wyglądać Kościół za czasów Jezusa. Bliski życia i codziennych spraw, wśród których chodził Chrystus.
Potem były rozmowy, opowiadanie anegdot o mojej Przyjaciółce, taki rodzinny „przegląd” Jej życia, biesiadowanie. Czuło się, że gdyby ktoś zapukał do drzwi, został by zaproszony. Nawet przez chwilę zrobiło mi się żal, że za mało ludzi ogląda teraz tę kochającą się rodzinę. – Jestem uzależniona od wnuka, ale jak rano wpada do mojego pokoju to już z radości nie umiem się dalej modlić, bo myślę o nim – zwierzyła mi się mama Solenizantki. Kiedy poszłam umyć ręce zobaczyłam na zlewie obrączkę, która zdjęła z palca i zapomniała włożyć. Nie mogłam się powstrzymać i wzięłam do ręki złoty krążek, który nosi na palcu trzydzieści kilka lat. Błyszczał tak jasno, jakby nie upłynął czas. Na jego stronie wewnętrznej zobaczyłam delikatny napis:„Kocham Cię…” Już dalej nie czytałam, żeby nie naruszać zapisanej tam tajemnicy. Ale to tajemnica, o której wiedzą ich dzieci, rodzina i przyjaciele. I moja młoda Przyjaciółka, niedawna Solenizantka.
Barbara Gruszka-Zych