Ja bym wolał łososia

Czy dzisiejszy Kraków to wielka tancbuda, czy oaza literatów? Na to pytanie odpowie w swoim dokumencie znakomita reżyserka Magda Piekorz.

Na razie film powstaje, a władzom Krakowa chwała za to, że do jego realizacji wybrali reżyserkę nie tylko „z nazwiskiem”, ale i z pomysłem. Gwoli sprawiedliwości trzeba zaznaczyć, że pomysł na obraz podrzucili Magdzie Piekorz Hiszpanie, zainteresowani legendą słynnego w świecie miasta poetów. Tworzyli ją i tworzą poeci mieszkający w Krakowie, a wykładający na uczelniach USA i tam popularyzujący poezję powstającą w podwawelskim grodzie.

Przykładów na zainteresowanie miastem nie trzeba specjalnie szukać. Adam Zagajewski – wielokrotny kandydat do literackiego Nobla, a w dokumencie - przewodnik po literackim Krakowie, podczas kręcenia zdjęć w restauracji  „Dynia” przy Krupniczej spotkał swojego studenta z Chicago, gdzie prowadzi trymestr tzw. „twórczego pisania”. Ów, z pochodzenia Koreańczyk,  naczytawszy się Miłosza, Szymborskiej, Lipskiej, Krynickiego i samego wykładowcy, zdecydował, że jego powołaniem jest pisanie wierszy. Ale uznał, że, aby to robić najlepiej, trzeba poznać klimat, w którym tworzyli jego ulubieńcy. Zebrał się, przyjechał do Krakowa, a że tu zatrudnienie na niego nie czekało, znalazł prace w szkole w Myślenicach, gdzie uczył angielskiego polskich uczniów. Po półtora roku przeniósł się wreszcie do Krakowa, gdzie po raz pierwszy odwiedzili go rodzice, pracujący w branży nuklearnej. Ta ich wizyta, to już inna historia. Ważne, że adept sztuki poetyckiej pisze coraz lepsze wiersze, co z satysfakcją stwierdził sam Zagajewski, niejako odpowiedzialny za jego przyjazd do miasta poetów. 

Magdalena Piekorz żałuje, ze nie sfilmowała momentu tego spotkania, ale to z powodu Zagajewskiego, który pragnie pozostać postacią drugiego planu, tylko inspirująca do literackich wędrówek. Bo niewątpliwie dla niego samego Kraków jest miastem poezji, choć po śmierci Miłosza i Szymborskiej, których mu bardzo brakuje, rozmowy z nimi toczy jedynie w przestrzeni eschatologicznej. – Coraz mniej cieszę się na wyjazdy do Stanów, lubię swoje miejsce w Krakowie - ciszę pracowni, meble, płyty, książki – powiedział mi. Lubi też spacery po mieście, podczas których wciąż odkrywa jego tajemnice. Choćby takie jak małe ogrody, powstające między starymi kamienicami. Ostatnio taki ogrodzik „otworzył” uroczyście dla znajomych Krystian Lupa. Podobny mieli państwo Carol i Czesław Miłoszowie.

Inaczej na Kraków patrzy wybitna poetka, też pojawiająca się na liście noblowskiej -  Ewa Lipska, która przyjechała tu po dobrych kilku latach mieszkania w Wiedniu. Uważa, że ostatnimi czasy miasto zamieniło się w tancbudę, jeden wielki punkt turystyczny, gdzie serwuje się tańce i kebaby. Prawdziwą kulturą interesuje tak naprawdę niewielu. Właśnie dziś miała o tym opowiadać Magdzie Piekorz na dachu hotelu „Sheraton”.

Bardzo jestem ciekawa jaki Kraków pokaże nam autorka słynnych „Pręg”. Realizację dokumentu poprzedziła solidną lekturą twórczości mieszkających w podwawelskim grodzie autorów. Teraz nagrywa inspirujące rozmowy z tymi, którzy zostali. A prowadzi ją Adam Zagajewski, którego wiersz, wydaje się być niezwykle humanistycznym, oddającym cześć i pokładającym nadzieję w kulturze, mottem przewodnim tej opowieści :

„Tylko w cudzym pięknie
jest pocieszenie, w cudzej
muzyce i obcych wierszach.
tylko u innych jest zbawienie (…)

Reżyserka wymyśliła, żeby ten fragment dla potrzeb filmu wyświetlić nocą na murach  ulubionej restauracji Zagajewskiego - „Dyni”. Takie fragmenty wierszy na ścianie kafejek i barów, to dobry pomysł na dodatek do każdego menu.

– Wiersz Zagajewskiego zamiast łososia – żartował poeta. – Ja bym wolał łososia…

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Barbara Gruszka-Zych