– Generał Mariusz Zaruski mawiał, myśląc o latarniach morskich: „Jak się ściemni, to się rozjaśni”. Kiedy żeglowałem w trudnych warunkach atmosferycznych, zwłaszcza w stronę Szwecji, to właśnie dzięki światłom latarni mogliśmy najpewniej korygować pozycję na morzu. A i w sercu robiło się jakoś jaśniej – uśmiecha się Paweł Szczepanik.
Nocą toń morska ma kolor granatu przechodzącego w czerń. Przyjazny port znajduje się daleko za rufą, a świadomość odległości do dna czasem paraliżuje. Gdy silny wiatr spiętrza fale wokół statków, wtedy ich załogi mocniej odczuwają ludzką kruchość wobec potęgi żywiołu. A choć dzisiaj nie brakuje nowoczesnych urządzeń nawigacyjnych, to jednak snopy światła omiatające głębiny z sekundową regularnością nadal pozostawiają niezatarty ślad w sercach wielu żeglarzy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Skowrońska