Indianie pielgrzymują do "Babci"

Co roku, przez kilka lipcowych dni Sanktuarium św. Anny położone nad rozległym Jeziorem św. Anny, położonym około 75 km na zachód od Edmonton, stolicy prowincji Alberta, wypełnia się tłumami Indian i Metysów.

Nikt nie prowadzi dokładnych statystyk przybywających tutaj pielgrzymów, ale wprawni w liczeniu tłumów funkcjonariusze z Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej (RCMP) mówią o co najmniej 50 tysiącach uczestników tego największego, a zarazem najbardziej pokojowego spotkania Indian Ameryki Północnej.

Całe wielopokoleniowe rodziny przyjeżdżają tu samochodami ciągnącymi przyczepy, na motocyklach, konno bądź w wozach pionierskich zaprzężonych w konie, quadami, pieszo. Przybywają ze wszystkich czterech stron świata: z całej Alberty, zza Gór Skalistych, z Terytorium Północno-Zachodniego, z regionów Jeziora Niewolniczego porośniętych gęstą puszczą i z bezkresnych prerii na południu, z miast i rezerwatów Manitoby, Saskatchewan, Ontario, a także z USA: Montany, Kalifornii, Arizony, Dakoty... Śpią w namiotach, przyczepach, bądź wynajmują domki campingowe, ale rzadko zatrzymują się w małej, „białej” mieścinie położonej nieco dalej nad jeziorem. Przyjeżdżają do św. Anny, do „Babci”, jak ją nazywają, i przy niej chcą przez te kilka dni mieszkać, do niej się modlić, jej wypłakać, podziękować, jej figury stojącej przy wejściu do sanktuarium serdecznie dotykać. Babcia jest osobą w kulturze indiańskiej najbardziej godną szacunku i zaufania, skarbnicą życiowej mądrości, stąd popularność mamy Matki Bożej.

Pielgrzymi chcą też się wyspowiadać, wymodlić, naśpiewać, spotkać swoich, przybywających z innych stron. Chcą zanurzyć się i w Panu Bogu, i w swojej kulturze, przez białych dotąd niezrozumianej i w świętym jeziorze. Poczuć się u siebie.

Pielgrzymują na te wielkie doroczne rekolekcje Indianie Cree, Black Foot (Czarne Stopy), Nakota, Blood, Dene, a także potomkowie Siedzącego Byka, wodza Siuksów. Tak jak Polacy idą do Częstochowy do świętego Obrazu Matki Bożej, tak Indianie i Metysi, zgodnie ze swoją naturą ludzi wyczulonych na głos natury, zdążają do świętego jeziora.

Jezioro św. Anny, ogromna przestrzeń błękitu obrzeżonego zielenią łąk i lasów, nosiło przed nadejściem białych i chrześcijaństwa inną nazwę. W języku Cree - Manito Sahkahigan (Jezioro Ducha), a w języku Nakota - Wakamne (Jezioro Boga). Już wtedy Indianie, schodzący się tutaj na zbieranie jagód i letnie polowania na bizony, wierzyli, ze wody jego leczą. W wizjach, otrzymywanych w czasie własnych, przedchrześcijańskich rytuałów, widzieli jednak nad wodami Kogoś, kto miał dopiero nadejść.

Europejscy traperzy i handlarze znaleźli do Jeziora drogę podążając za Indianami, z którymi handlowali. Niejedna łódź traperska musiała tu zatonąć, bo ci pierwsi Europejczycy nazwali jezioro „Diabelskim”. Za nimi jednak przyszli misjonarze. Pierwszym z nich był ks. Jean-Baptiste Thibault, który na polecenie biskupa w 1844 roku wybudował tu mały kościółek misyjny pod wezwaniem św. Anny, świętej bardzo bliskiej wówczas Francuzom. Był to pierwszy katolicki kościół na wschód od Manitoby.

Tego samego roku, jesienią ks. Thibault egzorcyzmował Jezioro w imię Trójcy Przenajświętszej, następnie pobłogosławił je uroczyście słowami: „Duchu Boży, okryj to jezioro swoją mocą”, i zawierzył je św. Annie, matce Matki Bożej, potwierdzając zarazem znaną już tradycję cudownych uzdrowień w wodach jeziora za przyczyną Świętej.

W 1855 roku pracę misyjną na terenie Kanady północnej i zachodniej przejęło zgromadzenie Oblatów Marii Niepokalanej i przez następne lata „kolebka chrześcijaństwa”, jak ją nazywają oblaccy kronikarze, nad Jeziorem św. Anny pełniła funkcję ośrodka akcji misyjnej wśród Indian i Metysów. Stąd wędrowali misjonarze na północ, do okolic Małego Jeziora Niewolniczego, na zachód do Jasper w Górach Skalistych, na południe do Indian Black Foot i Indian Blood.

Z czasem jednak centrum misyjnego dowodzenia musiało się przenieść bliżej rozwijającego się Fortu Edmonton i misja nad Jeziorem opustoszała.

Wiosną 1887 roku ostatni kapłan został odwołany z Lac Sainte Anne na nową placówkę i wydawało się, że mały pionierski kościółek podzieli los podobnych mu niewielkich placówek położonych z dala od rosnących nowych osad i miast.

 

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Maria Kozakiewicz