Polskich naukowców nikt nie uczy jak opowiadać o badaniach, ani jak rozmawiać z mediami. Tymczasem w Wielkiej Brytanii istnieje nawet zawód "science communicator" - powiedziała PAP Monika Koperska, zwyciężczyni konkursu FameLab na naukowego idola.
Monika Koperska - doktorantka Uniwersytetu Jagiellońskiego - wygrała pierwszą polską edycję konkursu "FameLab", przypominającego znane na całym świecie konkursy talentów. W czerwcu podbiła międzynarodową publiczność podczas światowego finału konkursu w brytyjskim Cheltenham. Zajęła w nim drugie miejsce oraz nagrodę publiczności.
"Konkurs +FameLab+ był przygodą, w której wiedziałam od razu, że chcę wziąć udział. Trzy minuty podczas których wychodzi się na scenę i mówi o swoich badaniach naukowych. Pomyślałam świetny pomysł: zróbmy to!" - powiedziała PAP Monika Koperska.
Dziesięcioro finalistów krajowej edycji konkursu "FameLab" skorzystało z weekendowego szkolenia ze znanym brytyjskim popularyzatorem nauki Malcolmem Love i dr Jackiem Wasilewskim z Uniwersytetu Warszawskiego.
"To były dwa dni, które nam wszystkim otworzyły oczy. Ktoś po raz pierwszy powiedział nam jak należy mówić, by być zrozumianym. Ktoś powiedział jakich słów należy używać, a jakich nie należy. Jak dobierać metafory, przenośnie, a później jak rozmawiać z mediami. To są rzeczy, których w Polsce naukowców zupełnie się nie uczy" - powiedziała.
Zdaniem młodej uczonej, przyszli naukowcy już podczas studiów powinni korzystać ze specjalnych szkoleń czy kursów. "Tego typu kursy poprawiłyby sytuację. Po szkoleniu znacznie lepiej czuliśmy się na scenie, wreszcie czuliśmy, że mamy coś do powiedzenia" - przyznała uczona.
W jaki sposób skutecznie opowiadać o nauce? "Należy używać przykładów, które są zaczerpnięte z życia, bo zazwyczaj nauka nie jest od niego oderwana. Z tego co nam przyniosła korzystamy na co dzień, tylko nie mamy czasu, by o tym pomyśleć. Trzeba pokazać, że dany problem dotyczy odbiorcy bezposrednio i na codzień" - wyjaśniła Koperska.
Jej zdaniem, państwem od którego moglibyśmy się uczyć popularyzacji nauki jest Wielka Brytania. "Nauka jest tam na wyciągnięcie ręki. Za popularyzację nauki najbardziej odpowiedzialna jest telewizja BBC. Na jej kanałach codziennie można obejrzeć filmy dokumentalne - również te naukowe. Przez pierwsze 15 minut wciągają widza w temat zaczynając bardzo płytko. Kończą zaś tak, że nawet uczeni mówią +wow, to jest prawdziwa nauka+" - opisywała zwyciężczyni "FameLab".
Co więcej - mówiła Koperska - w Wielkiej Brytanii istnieje specjalny zawód "science communicator" - popularyzator nauki. "Podczas szkolenia Malcolm Love zaczął mówić, że teraz jesteśmy teraz +science communicators+. Zupełnie nie wiedzieliśmy o co mu chodzi i co to znaczy. W Polsce nie mówimy, tak o naukowcach, którzy wychodzą z nauką do ludzi" - zaznaczyła Koperska.
"Myślę, że w Polsce mamy potrzebne narzędzia, ale by osiągnąć sytuację taką jak w Wielkiej Brytanii, potrzebujemy po prostu jeszcze trochę czasu" - przyznała.
Najtrudniejszym zadaniem - dla finalistów "FameLab" - było "zmieszczenie" prezentacji w wymaganych regulaminem trzech minutach. "Nie myślałam, że to jest możliwe, teraz wiem że jest. Zastanawiałam się czemu akurat trzy minuty? Teraz wiem: to jest najdłuższa forma jaką da się sprzedać w internecie i czas, w którym ludzka uwaga utrzymuje się na najwyższym poziomie" - wyjaśniła.
Podczas tych trzech minut Koperska przekonywała, że papier jest najtrwalszym nośnikiem informacji, którego obecnie używamy.
Koperska przyznaje, że jej głównym zadaniem jest teraz napisanie pracy doktorskiej, jednak chciałaby popularyzować naukę. "Najprzyjemniej jest wtedy gdy tłumaczymy coś drugiemu człowiekowi i widzimy, że połączył sobie tę informację z inną. Wtedy widać błysk zrozumienia w oku drugiej osoby, to są bezcenne momenty" - podkreśliła.