Sierakowskiemu obca jest pamięć o Powstaniu Warszawskim, wspólna dla niepodległościowej lewicy i prawicy. Wolałby stać po wschodniej stronie Wisły?
17.07.2012 09:40 GOSC.PL
Nastąpił koniec świata. Właściwie Nowego Wspaniałego Świata, czyli warszawskiego lokalu „Krytyki Politycznej”. Kawiorowa lewica zatrudniająca wbrew własnym postulatom barmanów na umowę o dzieło przenosi się na Foksal, gdzie nie będzie mogła już prowadzić lokalu gastronomicznego, ale nadal możliwe będą warsztaty z marksizmu i ideologii gender. W dniu ostatniej imprezy zorganizowanej w NWŚ przed lokalem zebrali się przeciwnicy „KP”, by godnie pożegnać zwijających samotne czerwone żagle lewicowców.
Sądząc po zdjęciach narodowcy zaprzepaścili szansę na fajny happening, pikieta wyszła siermiężnie i dość ponuro. Niemniej przy okazji wywiadu udzielonego „Gazecie Wyborczej” lider „Krytyki”, Sławomir Sierakowski, nie omieszkał skrytykować inicjatorów. - Do głowy by mi nie przyszło, żeby cieszyć się z zamknięcia np. Muzeum Powstania Warszawskiego. To niehonorowe. Zakładajcie własne centra kultury, zamiast cieszyć się z zamykania innych! – powiedział.
To bardzo ciekawe słowa, świadczące o tym, jakie podejście ma przywódca „KP” do polskiej historii. Okazuje się bowiem, że nowoczesna forma upamiętnienia Powstania Warszawskiego nie jest dobrem wspólnym nas wszystkich, Polaków, ale własnością jednego, prawicowego środowiska. Z tej wypowiedzi wynika, że Muzeum Powstania Warszawskiego nie jest Sierakowskiego centrum kultury, tak jak centrum kultury narodowców nie był NWŚ.
Tymczasem, choć koncepcja Muzeum powstała w wąskim gronie warszawskich konserwatystów, środowiska, które później ochrzczono mianem „muzealników” i mimo, iż nie powstałoby bez determinacji ówczesnego prezydenta stolicy, Lecha Kaczyńskiego, dotyczy wydarzenia, które - obok wielu innych wydarzeń - kształtuje tożsamość wszystkich Polaków. Dyskusje nad sensownością organizacji zrywu, jaki upamiętnia, będą trwały jeszcze wiele lat, jednak bez względu na interpretacje Powstania jako wydarzenia historycznego, nie da się go wymazać z historii narodu. I nawet jeśli uzna się je za przedsięwzięcie bezsensowne, historyczną klęskę, to Muzeum stanowi także (a może przede wszystkim?) formę oddania hołdu bohaterstwu i upamiętnienia tysięcy osób, które brały w nim udział.
To wszystko jednak nie ma dla Sierakowskiego większego znaczenia. Muzeum Powstania Warszawskiego jest prawicowe i już. To dowód na Krytyki Politycznej odklejenie od polskości. Polskość ma różne odcienie, wymaga dyskusji, także wewnętrznej krytyki - ale ta nie jest możliwa, jeśli ktoś odcina się od wspólnej spuścizny. Wtedy jest to krytyka zewnętrzna. I Sierakowski udowadnia, że zdolny jest tylko do takiej krytyki. Oczywiście nie z przyczyn etnicznych, ale czysto kulturowych.
W jakiejś mierze cieszy mnie, że – nie wiem, czy świadomie – „Krytyka Polityczna” odrzuca fasadę „alternatywnej” wobec postkomunistów lewicy. Przecież do tej pory oficjalnie środowisko twierdziło, że odwołuje się m.in. do spuścizny polskiej lewicy niepodległościowej spod znaku Polskiej Partii Socjalistycznej, tak przynajmniej można było przeczytać w „Krytyki Politycznej Przewodniku Lewicy”. Jak to się ma do deprecjonowania roli Muzeum Powstania Warszawskiego, odcinania się od niego, oddawania go jednej opcji politycznej? Jak się to ma do udziału Oddziałów Wojskowych Powstańczego Pogotowia Socjalistów, walczących z Niemcami na terenie niemal całej Warszawy, czy 104. Kompanii Związku Syndykalistów Polskich, toczącej boje m.in. o Zamek Królewski? Przecież omawiane Muzeum także ich upamiętnia.
Odpowiem krótko: ma się nijak. Postawa Sierakowskiego bliższa jest raczej tym, którzy w 1944 roku przykucnęli na wschodnim brzegu Wisły. Co niespecjalnie zaskakuje.
Stefan Sękowski