Feministki rujnują kobiety, oraz...

Feministki rujnują społeczeństwa na wiele sposobów, również poprzez niszczenie ich moralnej tkanki trującą ideologią. Warto jednak uświadomić sobie, że feministyczne fanaberie kosztują podatników coraz więcej.

Kobiety zapłacą więcej za ubezpieczenia

To takie „stare sprawy”, do których wielu – niestety! - zdążyło się przyzwyczaić. Pojawiają się jednak i nowe problemy. Feministkom należy podziękować za podwyższenie składki na różnego typu ubezpieczenia dla kobiet. Pod koniec roku Europejski Trybunał Sprawiedliwości wprowadzi bowiem zakaz posługiwania się kryterium płci przy ustalaniu wysokości składek ubezpieczeniowych. W przypadku polisy na życie, która gwarantuje otrzymanie określonej kwoty po śmierci osoby ubezpieczonej, były one dotychczas dla kobiet niższe.

Badania dowodzą bowiem, że te rzadziej chorują, później umierają, bo prowadzą mniej ryzykowny tryb życia. Dzięki temu okres opłacania przez nie składki jest dłuższy, przez to korzystny dla firmy ubezpieczeniowej. Teraz racjonalne i uczciwe traktowanie kobiet będzie niemożliwe. Będą musiały zapłacić dużo więcej! Jak podała „Rzeczpospolita”, kobiety 50-letnie - o 150 procent, zaś 25-letnie aż o 255 procent! W konsekwencji tego mniej pań, w tym również samotnych, ubezpieczy się. Może to doprowadzić do trudnej sytuacji rodziny, a zwłaszcza dzieci. Tylko co to obchodzi feministki, które często nie mają ani mężów, ani dzieci? Z wprowadzenia tzw. zasady równego traktowania ucieszą się mężczyźni, bo jak podała „Rz”, oni zapłacą mniej.

Podobnie sprawa ma się z ubezpieczeniem samochodu, gdzie składka ma zdrożeć dla kobiet o 11 procent pomimo tego, że studia, z których korzystają ubezpieczyciele pokazują, że przedstawicielki płci pięknej korzystają z samochodów rzadziej niż mężczyźni i prowadzą auta mniej ryzykownie. Trudno nie zauważyć, że to kolejne antykobiece działania feministyczne, na których wygrywają mężczyźni, cieszący się z obniżenia wysokości składek ubezpieczeniowych (podobnie jak z aborcji gwarantującej im seks bez zobowiązań).

Przyjęcie ustawy podnoszącej wiek przejścia na emeryturę do 67 lat nie spotkało się ze sprzeciwem organizacji feministycznych, choć Wanda Nowicka zagłosowała przeciwko niej. Można się domyślić, że robienie szumu wokół prawa, które realizuje feministyczny postulat równości, zmuszający kobiety do pracowania tak długo jak mężczyźni nie byłoby zbyt taktycznym posunięciem. Złamanie przez władzę społecznego kontraktu nie jest warte protestu. Ani nawet fakt, że niektóre kobiety zmuszone do pracy obłożonej składkami emerytalno-rentowymi o 7 lat dłużej w ogóle nie obejrzą swoich świadczeń. Podatkowe i parapodatkowe obciążenia kobiet nie należą zapewne do programu studiów feministycznych. A szkoda.

Ich ekonomiczną ignorancję pokazuje również najnowszy pomysł legalizacji prostytucji. Feministki domagają się otoczenia nierządnic państwowym ramieniem, niby w trosce o ich zdrowie i interes, co oczywiście musi skutkować ich opodatkowaniem. Zepsutych polityków zapewne ucieszy krajowy rejestr prostytutek do ich wglądu, dzięki któremu który łatwo będą mogły wytworzyć ZUS i Urząd Skarbowy oraz ściągać z nich należne daniny... aż do osiągnięcia przez nie wieku 67 lat, chyba że dana prostytutka zaliczy wcześniej 35 lat pracy. I może to jest prawdziwy powód nie tylko na tolerowanie, ale akceptowanie pomysłów feministek przez niektórych urzędników państwowych?


Zobacz też:

www.planetaludzi.salon24.pl
www.prawdaoaborcji.wordpress.com
www.za-zyciem.pl
www.edukacjadomowa.piasta.pl

 

« 1 2 »
TAGI:

Natalia Dueholm/www.pch24.pl