Organizatorzy inscenizacji Bitwy pod Grunwaldem mają wiele pomysłów na uatrakcyjnienie imprezy - marzą im się m.in. pokazy ulicznych teatrów i koncerty inspirowane muzyką dawną. Nie realizują tych pomysłów z powodów finansowych.
Organizacja tegorocznych Dni Grunwaldu kosztuje 560 tys. zł: 200 tys. zł to środki Muzeum Bitwy Grunwaldzkiej, kolejne 200 tys. zł przekazało Narodowe Centrum Kultury, a pozostałą część "Fundacja Grunwald", która od lat współorganizuje imprezę. Za te pieniądze już od środy do niedzieli na Polach Grunwaldu można oglądać turnieje i zabawy rycerskie. W tej kwocie mieści się też organizacja rekonstrukcji bitwy z 1410 roku z udziałem 1,3 tys. rycerzy, którzy za udział w widowisku nie pobierają opłat.
"Wydatki na obchody Dni Grunwaldu pozostają na takim samym poziomie i to nas cieszy. Problem jednak polega na tym, że wszystko drożeje i za te same pieniądze coraz mniej można zrobić. Pierwszym lepszym przykładem jest choćby cena paliw, i co za tym idzie transport koni do Grunwaldu, które przywożone są z południa kraju, bo są to zwierzęta wykorzystywane przy pokazach kaskaderskich, a nie pierwsze lepsze z dowolnej stadniny " - przyznał wójt Grunwaldu Henryk Kacprzyk.
Już w tym roku z powodów finansowych zagrożona była m.in. organizacja turnieju rycerskiego, która odbywa się wieczorem po bitwie. "Sponsorów znaleźliśmy dosłownie kilka dni temu, dlatego tego punktu imprezy nie ma nawet umieszczonego na plakatach. Informację o nim daliśmy tylko na stronę internetową" - powiedział PAP Krzysztof Górecki, który od lat odpowiada za część historyczną obchodów.
Górecki powiedział PAP, że ma wiele pomysłów na to, jak uatrakcyjnić Dni Grunwaldu, jak sprawić, by ludzie przyjeżdżali tam na dłużej niż tylko kilka godzin w dniu rekonstrukcji bitwy.
"Chciałbym, by ludzie oglądali pokazy teatrów ulicznych, by słuchali koncertów muzyki dawnej, by poznali średniowieczną kuchnię, czy rzemiosło. Gdybyśmy mogli zapłacić rzemieślnikom, to na oczach ludzi mogliby lepić garnki, czy szyć buty. Ponieważ im nie płacimy ograniczają się do tego, że przywożą na Pola Grunwaldu gotowe produkty i je sprzedają" - powiedział PAP Krzysztof Górecki.
Zdaniem Góreckiego zapotrzebowanie na przybliżanie tradycji i kultury średniowiecznej jest duże i jest on przekonany o tym, że jego propozycje znalazłyby odbiorców.
"Niestety, ogranicza nas brak funduszy" - przyznał Górecki.
W tym roku by uatrakcyjnić imprezę wprowadzono do programu punkty, których realizacja nie pociąga za sobą dużych kosztów, m.in. po raz drugi ulegnie zmianie scenariusz bitwy - nie będzie to tylko potyczka, ale między rycerzami będzie narrator (w tej roli wystąpi ubrany w strój z epoki dyrektor Muzeum Bitwy Grunwaldzkiej Szymon Drej), który będzie opowiadał, co się dzieje na polu, tłumaczył ustawienia rycerstwa, opowiadał, dlaczego akcja toczy się tak, a nie inaczej. W samym muzeum będzie można wysłuchać wykładów m.in. o obrazie Jana Matejki "Bitwa pod Grunwaldem".