Popołudniowy spacer ulicami miasta zamienia się w wydarzenie kulturalne – bo jest teatr.
Po raz 15. w Świdnicy, a 20. w Jedlinie-Zdroju, od 6 do 8 lipca dla wszystkich miłośników teatru przygotowano niezwykłą gratkę w postaci ulicznych spektakli i animacji. – To najprostszy sposób na przekonanie zwykłego Kowalskiego, że sztuka jest bliżej codzienności, niż to się z pozoru wydaje – zapewnia Halina Szymańska, koordynator świdnickiego wydarzenia. – Poza tym teatr otwarty przekonuje, że przestrzeń publiczna nie musi być zawłaszczona przez profanum, ale świetnie nadaje się do odkrywania tajemnicy, którą niesie ze sobą sztuka – dodaje. I rzeczywiście – wiele festiwalowych przedstawień spotyka się z żywiołową reakcją publiczności. – Ocieranie się o sztukę na ulicy bardzo zaskakuje, prowokuje do stawiania sobie pytań, a dla mnie osobiście dodatkowo staje się odskocznią od codziennych problemów. Kiedy wracam do domu po kilkudziesięciu minutach teatralnej magii, wtedy wiele spraw wygląda lepiej, niż wcześniej się wydawało – zapewnia Karolina Kotowska, mieszkanka świdnickiego rynku. W ramach festiwalu w obu miastach wystąpiło kilkanaście grup teatralnych. Tematy poruszane przez artystów najczęściej dotyczyły codzienności, w której pod warstwą rutyny, szarości i „nicnieznaczenia” kryje się niezwykły potencjał przeżyć, emocji, pragnień i ambicji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Roman Tomaszczuk