Takiego gradu nie pamiętają najstarsi mieszkańcy południowej części powiatu bielskiego.
Niektóre gradowe bryły z trudnością mieściły się na dłoni, inne były wielkości piłeczki ping-pongowej, a spadały z taką siłą, że odbijały się od podłoża podobnie jak piłeczki. W ciągu kilku minut ulewy połączonej z gradobiciem biało zrobiło się na drogach i polach. Choć za chwilę wyjrzało słońce, lodowe kule długo widać było nawet w gęstej trawie.
- Nie mamy jeszcze szczegółowych danych na temat skutków tego gradobicia, które objęło znaczną część Bielska-Białej, powiatu bielskiego i powiatu pszczyńskiego. Wiadomo, że najbardziej ucierpiały Czechowice-Dziedzice i należące do tej gminy miejscowości: Ligota oraz Zabrzeg – mówi Marek Starościak z Wydziału Zarządzania Kryzysowego w bielskim starostwie.
– Na terenie gminy Czechowice-Dziedzice strażacy interweniowali 15 razy. Zabezpieczali naruszone dachy, a na ulicy Kopernika usuwali powalone drzewa. Trudno na razie ocenić wielkość strat, bo dopiero zaczną się do nas zgłaszać rolnicy, którzy muszą oszacować zniszczenia w swoich uprawach – mówi Małgorzata Sielka, naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego w czechowickim Urzędzie Miejskim.
Alina Świeży-Sobel