Podczas unijnego szczytu politycy zgodzili się na wprowadzenie jednolitego patentu w UE. Sprawa budzi spore kontrowersje.
O jednolity system patentowy w całej Unii państwa europejskie zabiegają od 30 lat. W końcu europejscy politycy zgodzili się na to rozwiązanie podczas niedawnego szczytu UE w Brukseli. Ugodę chwalił m.in. polski premier Donald Tusk. Teraz każdy obywatel UE, który będzie chciał opatentować swój wynalazek, będzie mógł to zrobić od razu w całej wspólnocie.
Okazuje się jednak, że to nie takie proste. W myśl postanowienia przedmiot patentu musi być opisany w jednym z trzech języków: angielskim, francuskim lub niemieckim. Ponadto sądy odpowiedzialne za europatenty będą znajdować się w trzech państwach: Wielkiej Brytanii, Francji i Niemczech.
A to wprowadza spore utrudnienia dla osób, które będą chciały się ubiegać o obronę patentową swoich wynalazków. – Aby korzystać z ochrony patentowej, trzeba najpierw dokładnie opisać, jak patent działa. Zdarza się, że opis patentowy, pisany technicznym językiem, może mieć nawet setki stron – mówi serwisowi Gosc.pl prawnik Jakub Kubalski z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. Ten opis trzeba będzie przetłumaczyć na jeden z trzech języków. A to będzie bardzo podwyższało koszty dla osób, dla których angielski, niemiecki i francuski nie są językami ojczystymi.
Jeszcze większe problemy będą miały podmioty, które nie chcąc naruszać europejskiego prawa patentowe będą chciały przeprowadzić kontrolne badanie patentowe przed wprowadzeniem produktu na rynek. Opisy patentowe w jednym z trzech języków będą musiały przetłumaczyć na język polski.
Podobne kontrowersje związane są z umiejscowieniem sądów odpowiedzialnych za patenty jedynie w trzech krajach. – Przedsiębiorcy będą musieli odpowiadać przed sądami, których procedur nie znają – tłumaczy Kubalski. To wszystko dyskryminuje obywateli innych krajów niż Niemcy, Francja i Wielka Brytania, może być sprzeczne z prawem wspólnotowym – wszystkie języki państw UE są urzędowymi językami w Unii i trudno znaleźć powód, dla którego niemiecki, francuski czy angielski miałyby być uprzywilejowane. Przede wszystkim zaś może wykluczyć polskich przedsiębiorców z możliwości patentowania na wspólnym rynku europejskim.
Stefan Sękowski